"Super Express": - Krakus kapitanem Legii? To duże wyróżnienie.
Michał Pazdan: - Pierwszym kapitanem jest Ivica Vrdoljak, który leczy kontuzję. Jego zastępca Kuba Rzeźniczak i następny w kolejności Dusan Kuciak nie zagrali w meczu z Pogonią, więc Stanisław Czerczesow wręczył opaskę mnie. Wcześniej nie wysyłał żadnych sygnałów, nie dawał nic do zrozumienia. Byłem zaskoczony, bo w drużynie jest kilku zawodników ze zdecydowanie dłuższym stażem w Legii, ale szanuję wybór trenera. Dzięki temu poczułem się jeszcze pewniej.
Legia - Śląsk: Skromna wygrana wicemistrza Polski
- W szatni też rządzisz? Kiedy Prijović i Lewczuk skoczyli sobie do oczu, wystąpiłeś w roli rozjemcy...
- Jak mam coś do powiedzenia, to mówię. Co do wymiany zdań pomiędzy Aleksem a Igorem, to tak naprawdę nic wielkiego się nie stało. Tam, gdzie są meczowe emocje i adrenalina, tam często dochodzi do sprzeczek. Dobrze, że chłopaki powiedzieli sobie w oczy, co do siebie mają, a nie obgadywali się za plecami. Gdy temperatura zrobiła się za wysoka, wkroczył trener i po sprawie. Zresztą nie ma o czym mówić. Gdy Alex strzelił gola Śląskowi, pierwszy z gratulacjami podbiegł Igor. I tak powinno być.
- Czerczesow rzeczywiście jest taki ostry, jak o nim mówiono?
- Ma nasz szacunek. A czy daje w kość na treningach, przekonamy się pewnie dopiero zimą. Teraz co trzy dni gramy, więc śruby nie dokręca.
- Zagrasz w czwartek o honor z Midtjylland w Lidze Europy? Trener Czerczesow martwił się, że grałeś z gorączką.
- Dostałem dwa dni wolnego i dochodzę do siebie. Liczę, że wystąpię. Co prawda praktycznie nie mamy już szans na awans z grupy, ale z Duńczykami powinniśmy sobie poradzić.