Sytuacja jest łudząco podobna do tej, która miała miejsce w krakowskiej Wiśle, gdy pracę stracił Henryk Kasperczak, ale... nie chciał się z tym pogodzić.
- Jeśli nie wiadomo o co chodzi, to wiadomo o co chodzi. Kontrakt jest ważny. Byliśmy w pełni poczytalni, kiedy go podpisywaliśmy, i jesteśmy poczytalni teraz. Mamy zamiar respektować zapisy w umowie Tarasiewicza, ale jako pracodawca zwolniliśmy go ze świadczenia usług. Jeśli trener będzie w przyszłości chciał rozwiązać umowę, to my nie widzimy przeszkód. Jakoś się dogadamy - tłumaczy prezes Śląska Piotr Waśniewski.
Ryszard Tarasiewicz nie chce na razie komentować całej sytuacji. - Moimi sprawami zajmuje się prawnik. Kiedyś może porozmawiam o mojej sytuacji - mówi.