To nie było łaskawe lato dla polskich klubów jeżeli chodzi o zatrzymywanie najważniejszych piłkarzy w swojej drużynie. Dość powiedzieć, że z ligą pożegnali się chociażby gracze należący do grona najlepszych strzelców. Lider tej klasyfikacji, Jarosław Niezgoda, zamienił Legię Warszawa na Portland Timbers. Odeszli także m.in. Adam Buksa (New England Revolution), Patryk Klimala (Celtic Glasgow) czy Darko Jevtić (Rubin Kazań).
A godnych następców nie widać. Większość polskich klubów tradycyjnie przebierała wśród nazwisk z rynków wtórnych i stawiała na graczy, za których nie trzeba było płacić sumy odstępnego. To sprawia, że Ekstraklasa pod względem personalnym jawi się obecnie jako liga bardzo osłabiona. Najgłośniejsze nazwiska, które były rozpoznawalne przez kibiców, przeniosły się za granicę, natomiast w zamian trafili do Polski gracze o wątpliwych CV, którzy - przynajmniej na razie - nie są znani fanom.
To wszystko budzi coraz większe obawy o poziom ligi polskiej, która aktualnie zajmuje odległe, dopiero 28. miejsce w rankingu UEFA. Po raz ostatni zespół z Polski wystąpił w europejskich pucharach wiosną 2017 roku, kiedy Legia Warszawa zmierzyła się z Ajaxem Amsterdam w 1/16 finału Ligi Europy. Od tej pory nasze ekipy zatrzymują się na etapie kwalifikacji i nic nie wskazuje na to, aby najbliższy czas miał przynieść w tej kwestii przełamanie. Największej nadziei pozostaje upatrywać chyba już tylko w nieprzewidywalności futbolu...