Początek spotkania, a tak naprawdę pierwsze 30 minut należały zdecydowanie do Lechii Gdańsk. W świetnych okazjach gola nie potrafili zdobyć Tuszyński, Wiśniewski czy Dawidowicz, a do tego rewelacyjnie spisywał się bramkarz Pogoni Janukiewicz. Szczecinianie próbowali co kilka minut kontratakować, jednak nie stwarzali tak dobrych okazji jak gospodarze.
Pierwszego gola w tym meczu niespodziewanie, mimo przewagi Lechii, strzelili goście. Piłkę z rzutu rożnego bardzo dobrze dośrodkował Akahoshi, a piłkę głową do bramki skierował Maciej Dąbrowski.
Gdańszczanie po przerwie rzucili się do odrabiania strat i szybko przyniosło to pożądane efekty. Dośrodkowana z prawego skrzydła piłka nie została wybita przez nikogo, dotarła do niepilnowanego zupełnie Tuszyńskiego, który wpakował ją do siatki. W 76. minucie znowu dał znać o sobie Akahoshi. Ponownie rewelacyjnie dośrodkował z rzutu rożnego, a tym razem z jego podania skorzystał Marcin Robak i pokonał Kanieckiego.
5 minut później Pogoń odbyła podróż z nieba do piekła. Niezdecydowanie obrońców wykorzystał bowiem Tuszyński, wpadł w pole karne, gdzie został sfaulowany przez Frątczaka. Zawodnik Pogoni otrzymał czerwoną kartkę, a Tuszyński pewnym strzałem doprowadził do wyrównania.
Wydawało się, że gospodarze, którzy właśnie wyrównali, a do tego będą grali przez ostatnie 10 minut w przewadze, mogą ten mecz w najgorszym wypadku zremisować. Akahoshi myślał jednak inaczej. W 91. minucie po raz trzeci w tym meczu "rzucił" świetną piłkę, tym razem z głębi pola podał prostopadle do Jakuba Bąka, a ten zmylił obrońcę Lechii i uderzył w róg obok bezradnego Kanieckiego.
Lechia po tym ciosie już się nie podniosła i ostatecznie przegrała u siebie 2:3 z Pogonią. Bohaterem meczu był autor trzech asyst Akahoshi, jednak trzeba także docenić Tuszyńskiego, który walczył przez całe spotkanie, wywalczył rzut karny i strzelił dwa gole dla Lechii.