To, co najważniejsze w tym meczu, zdarzyło się w 11. minucie. Wtedy to po rzucie rożnym dla Pogonii piłkę do własnej bramki skierował Michał Bemben, choć pomógł mu w tym Emil Noll. Pomocnik Pogonii strzelał, trafił w poprzeczkę, a piłka odbiła się od niej, trafiła w twarz zdezorientowanego Bembena i poleciała do pustej bramki. Pech, a Pogoń objęła prowadzenie, choć nie była drużyną specjalnie lepszą. - Czy sędzia miał podstawy, by gwizdnąć faul Nolla, czy nie miał, można się zastanawiać. Nie gwizdnął, a po moim błędzie straciliśmy bramkę. Pierwszą połowę przespaliśmy i nie realizowaliśmy założeń taktycznych. W drugiej było nieco lepiej. Nie udało się, pozostaje więc patrzeć z optymizmem w przyszłość i czekać do następnego meczu - podsumował Antoni Łukasiewicz.
W drugiej połowie Górnika raz uratował Łukasz Skorupski, który w dobrym stylu obronił groźne uderzenie Ediego. W końcówce goście częściej byli przy piłce, ale niewiele z tego wynikało. Podczas jednego z ostatnich rzutów rożnych w pole karne Pogonii zapędził się nawet bramkarz Skorupski, który protestował gdy lekko w "szesnastce" pchnął go Noll, ale sędzia nie podyktował "jedenastki". Komplet bardzo ważnych punktów został więc w Szczecinie.
Pogoń Szczecin - Górnik Zabrze, wynik 1:0. Milowy krok "Portowców" do utrzymania
W pierwszym niedzielnym meczu Ekstraklasy Pogoń Szczecin pokonała przed własną publicznością 1:0 Górnika Zabrze. "Portowcy" dzięki temu znów przeskoczyli w tabeli Ruch Chorzów i są bliscy utrzymania w Ekstraklasie.