Swego czasu śp. Franciszka Smudę nazwał "Dyzmą", gdy ten wyrzucił go z kadry po długim powrocie kadry samolotem ze Stanów Zjednoczonych do Polski. Na początku długiej przygody z grą na Wyspach Brytyjskich dał się poznać jako prowokator, przede wszystkim fanów Rangersów (gdy był bramkarzem Celtiku Glasgow).
Z okazji niedawnych 45. urodzin "Borubara", można było przypomnieć wiele zdarzeń z nim związanych, dziś postawiliśmy na niezwykle nietuzinkową odpowiedź na pytanie o noworoczne postanowienia.
Będący jeszcze "numerem 1" w Celticu Boruc udzielił wywiadu "Przeglądowi Sportowemu". - Najważniejsze jest dla mnie to, że znów potrafię cieszyć się życiem. Rozwiodłem się, uregulowałem wszystkie sprawy z tym związane, choć kosztowało mnie to bardzo wiele wysiłku. Teraz mieszkam z moimi ukochanymi i jestem szczęśliwy - mówił, ale to właśnie odpowiedź na pytanie o noworoczne przyrzeczenia została jednym z "klasyków". Rzucił: "Niech pomyślę... Pewnie rzucę papierosy i przestanę pić wódkę, schudnę dwadzieścia kilogramów. Zrobiłbym też coś dla świata. Załatam czarną dziurę, powalczę z głodem w Etiopii".
ZOBACZ: O tym klubie mówiła cała Polska. PZPN ma wyciągnąć pomocną dłoń, media donoszą
Boruc, który nigdy w język się nie gryzł, to przede wszystkim legenda polskiej bramki, również Legii i Celtiku Glasgow. Na Wyspach grał również w Southampton i Bournemouth, dwóch tak na dobrą sprawę zwaśnionych rywalach z południa Anglii. Wszędzie, dodajmy, że również w Fiorentinie, potrafił wywalczyć sobie miejsce między słupkami i grać na najwyższym poziomie. Wysokich lotów na zawsze były również jego odpowiedzi w wywiadach i konferencjach. W końcu to on rozkręcił zabawę w "pomidora"...