- Czuję się oszukany przez zawodnika. Sam mam w rodzinie osobę chorą na nerki i rozumiem powagę sytuacji. Ale nie rozumiem, jak piłkarz mógł nie wiedzieć o stanie swojego zdrowia? To, że nie przeprowadziliśmy badań, to błąd, ale zawodnik sam powinien przyznać się do swoich dolegliwości! - mówi nam prezes Wojciechowski.
Właściciel klubu wrócił właśnie z wakacji w Chorwacji. Od razu spotkał się ze swoim doradcą prawnym Piotrem Ciszewskim, by znaleźć sposób na pozbycie się Onyszki, który zarabia w klubie 50 tysięcy złotych netto miesięcznie. Chory zawodnik nie rozumie, dlaczego to jego obwinia się w tej sprawie. Twierdzi, że nigdy nie ukrywał swoich kłopotów z nerkami.
- Cały rozdział w mojej książce poświęciłem temu problemowi. Kiedy przechodziłem do Odry, od razu powiedziałem, jak wygląda moja sytuacja ze zdrowiem. Dlatego nigdy nie przyjmowałem żadnych odżywek z zawartością białka, które mogłoby mi zaszkodzić. O kłopotach z nerkami doskonale wiedział też mój agent, który negocjował kontrakt z Polonią. To już nie te czasy, że taką sprawę można ukryć. Ja czułem się w stu procentach gotowy do gry. Nikt nie pytał mnie o jakiekolwiek badania. Miałem tylko złożyć podpis na kontrakcie - tłumaczy Onyszko.
Co na te wyjaśnienia piłkarza prezes Wojciechowski?
- Pisał o tym w książce? A co to za pisarz, żebym ja jego książki czytał. W tym wieku, z takim zdrowiem nie ma szans, żeby kiedykolwiek zagrał w mojej drużynie. Według mnie specjalnie zataił przed klubem informacje o stanie zdrowia - oburza się właściciel Polonii.
Prezes o wszystko obwinia Onyszkę, ale powinien mieć pretensje do swoich pracowników, którzy podpisali kontrakt z zawodnikiem bez prześwietleń kości, stawów, bez pobrania krwi. Bramkarz podpisał dwuletnią umowę 20 maja. Oficjalnie dyrektorem sportowym był wówczas Piotr Ciszewski, ale za sznurki pociągał już wtedy Paweł Janas...
- Nie zastanawiałem się, czy za nieprzeprowadzenie badań ktoś w klubie poniesie konsekwencje. Mamy dyrektorów sportowych odpowiadających za transfery. Zaufaliśmy jednak zawodnikowi. Uważaliśmy, że jest profesjonalistą, dlatego badania nie zostały przeprowadzone - wyjaśnia prezes "Czarnych Koszul".
Wojciechowski nie ma zatem zamiaru postępować tak jak działacze Werderu Brema. Kiedy Niemcy dowiedzieli się o chorobie Ivana Klasnicia, który musiał przejść aż dwie transplantacje nerki, przedłużyli z nim umowę i wspierali piłkarza w tych trudnych momentach...
Opinia eksperta
Andrzej Iwan (51 l.), były reprezentant Polski:
- Arek niech się przede wszystkim martwi o swoje zdrowie. Nie powinien się przejmować Polonią. Od kiedy to piłkarz ma biegać za klubem i błagać o badania? Polonia zachowała się bezmyślnie i nieprofesjonalnie. Może mieć tylko pretensje sama do siebie. Poza tym Arek nie musiał wiedzieć, że jest z nim tak źle. Nie potrafię zrozumieć postawy Polonii, która płaci zawodnikowi duże pieniądze, a oszczędza na badaniach.