Słowacki trener prowadził "Czarne Koszule" w trzech meczach. Bilansu nie ma dobrego, bo jego drużyna zaledwie raz zremisowała, dwukrotnie przegrywając. W dodatku nie strzeliła gola. Licząc jeszcze mecz z Lechią za kadencji Jacka Grembockiego to już cztery występy bez gola.
- To nas strasznie trzyma. Nie wiem, na czym to polega. Na treningach piłkarze prezentują się bardzo dobrze. Pracują, chcą. Tylko na meczach jakoś to nie wychodzi - martwi się słowacki szkoleniowiec.
Nadzieją jest prawo serii. Polonia z każdym meczem robi - chociaż nieznaczny - kroczek do przodu. Z Ruchem było 0:2, z Zagłębiem 0:1, a przed tygodniem już 0:0 z Arką. Pora na 1:0? Tyle, że moment na to nie jest najlepszy, bo akurat teraz na drodze Polonii staje najlepsza polska drużyna. - Mamy marzenie, żeby wygrać. Chcemy w końcu pokazać się w dobrym świetle. Ta drużyna bardzo tego potrzebuje - mówi Radolsky.
Kolejnym promyczkiem optymizmu dla polonistów jest to, że przed tygodniem na stadionie w Sosnowcu (tam Wisła gra na czas remontu stadionu w Krakowie) mistrz Polski stracił pierwsze punkty w sezonie remisując 1:1 z imienniczką warszawskiej Polonii z Bytomia. Z drugiej strony wiślacy teraz będą chcieli się za to niepowodzenie odegrać. - Każdy mecz ma taki początek, że jest 0:0. Wisła jest bardzo mocna. Pokazuje to tabela, wyniki. Jest w spotkaniu z nami zdecydowanym faworytem. Chciałbym jednak, żeby zawodnicy pokazali dobrą grę. Aby mecz z Wisłą był takim odbiciem na przyszłość - mówi Radolsky.
Polonia pod rządami Józefa Wojciechowskiego jest znana z tego, że jak tam nie idzie jak trzeba (a zdecydowanie nie idzie) szybko następuje zmiana trenera. - Ja o tym nie myślę. Zobaczymy, co będzie - mówi słowacki szkoleniowiec.
Radolsky: Odbić się od Wisły
- Każdy mecz ma taki początek, że jest 0:0 - uważa Duszan Radolsky. Taki wynik przeciwko Wiśle Kraków byłby dla Polonii Warszawa sporym sukcesem.