Pomysł był ambitny. Więcej meczów, więcej emocji i co za tym idzie: więcej pieniędzy. Tyle że - jak to w Polsce - wypaliło tylko to pierwsze. Dla większości zespołów ostatnie siedem kolejek przypomina obóz dla otyłych dzieci: nikt nie chce na nim być, ale rodzice są szczęśliwi, że berbeć nie obżera się w domu, a w środku lasu. Problem pojawia się dopiero w momencie, gdy po powrocie staje na wadze.
Przeczytaj też: Gran Prix Europy w Bydgoszczy!
Z Ekstraklasą jest podobnie. We Wrocławiu zmierzą się drużyny z samego dna tabeli, które jednak walką o utrzymanie zainteresowane są w stopniu minimalnym. Goście z Lubina w perspektywie mają już bowiem występ w finale Pucharu Polski [może wreszcie doczekamy się w tych rozgrywkach spotkania na przyzwoitym poziomie], a gospodarzy bardziej męczy konieczność wciśnięcia kibicom biletów, niż zdobywanie punktów.
Kreatywność wrocławian nie ma w tym względzie granic. Starcie z 'Miedziowymi' zobaczyć można już za złotówkę. Wystarczy mieć znajomego, który najpierw wydał kupę kasy w sezonie zasadniczym, a teraz nie może oprzeć się pokusie obejrzenia podopiecznych Tadeusza Pawłowskiego podczas walki o przetrwanie. Problem w tym, że podobnych zapaleńców zbyt wielu nie ma. W sobotę trybuny mają świecić pustkami.
Tylko na Gwizdek24: pomierzyliśmy McCalla!
Lenczyk we Wrocławiu nie będzie mógł skorzystać z Rymaniaka oraz kontuzjowanych: Godala i Janoszki. Tego pierwszego w Lubinie nie ma nawet fizycznie. Proces rehabilitacji przechodzi bowiem na Słowacji i klub ufa, że niedługo wróci. Nam się wydaje, że wróci, jak lubinianie wyjdą ze strefy spadkowej. A to w tym sezonie może już nie nastąpić.
Początek transmisji z pojedynku Śląska Wrocław z Zagłębiem Lubin od 15:10! Transmisja w Canal+Family!