Wisła Kraków - Górnik Zabrze. Kazimierz Moskal zostaje na dłużej - WYWIAD

2011-11-19 3:00

Choć po zwolnieniu Roberta Maaskanta do Wisły zgłosiło się ponad 30 trenerów, to szefowie "Białej Gwiazdy" postawili na "etatowego" asystenta - Kazimierza Moskala (44 l.). O tym, czy na dłużej, czy tylko na chwilę, zdecydują wyniki w ostatnich czterech ligowych meczach w tym roku.

"Super Express": - Zna pan najnowszy dowcip? Odszedł Maaskant, a w Wiśle wciąż nie ma żadnego Polaka. Na boisku jedenastu obcokrajowców, a na ławce Moskal...

Kazimierz Moskal: - Nie mam czasu na żarty. Koncentruję się na pracy. O tym, kto zagra, zdecyduje zaangażowanie w trening, a nie narodowość.

- Mówi się również, że Kazimierz Moskal ma ugasić pożar w Wiśle, po czym ustąpić miejsca trenerowi z nazwiskiem...

- Tylko ode mnie zależy, ile popracuję z drużyną. Jeżeli znów zaczniemy wygrywać, to wierzę, że potrwa to dłużej niż tylko do końca roku. Na razie o tym nie myślę. Skoro jestem potrzebny i mogę pomóc, to podejmuję wyzwanie.

- Poradzi pan sobie z utrzymaniem dyscypliny w szatni pełnej silnych charakterów?

- Piłkarze wiedzą, że ich szanuję, ale i wymagam szacunku. Jestem spokojny, dopóki ktoś nie wyprowadzi mnie z równowagi. Zapewniam, że potrafię wyegzekwować swoje wymagania.

- Od sześciu lat jest pan w Wiśle drugim trenerem. Nigdy nie kusiło pana, by w innym klubie spróbować pracy na własny rachunek?

- Jestem wiślakiem, wiążę swoją przyszłość z "Białą Gwiazdą," więc dlaczego miałbym chcieć odejść?! Jeżeli już jednak będę musiał to zrobić, na pewno nie zabraknie mi odwagi do pracy gdzie indziej. Ale to akademicka dyskusja. Teraz liczą się tylko zwycięstwa Wisły.

Najnowsze