"Super Express": - Twój transfer ze Śląska do Legii był zaskoczeniem, również dla władz wrocławskiego klubu. Dla ciebie też?
Tomasz Jodłowiec: - Nie do końca. Z Legią miałem się związać już wcześniej, były poważne rozmowy jeszcze przed sezonem. Wtedy nic z tego nie wyszło i wylądowałem w Śląsku, ale liczyłem się z tym, że temat wróci i tak się stało. Rozmowy toczyły się już od początku stycznia i bardzo się cieszę, że wszystko dobrze się skończyło i jestem zawodnikiem Legii.
- Był czas pożegnać się z kolegami ze Śląska? Co mówili?
- Tego czasu nie było za dużo. Rozmawiałem chwilę z kilkoma kolegami i z trenerem Levym. Rozumieją moją decyzję i nie mają pretensji. Taki już jest też nasz zawód.
- W ostatniej kolejce rundy jesiennej Śląsk wygrał 1:0 z Legią, a ty strzeliłeś zwycięską bramkę. Nie żałujesz teraz? Gdyby nie twój gol, przewaga Legii w tabeli byłaby dużo większa...
- Faktycznie, ta przewaga byłaby ogromna (śmiech). Ale nie żałuję. Wtedy byłem piłkarzem Śląska i chciałem jak najlepiej dla tej drużyny. Strzeliłem Legii, ale mam nadzieję, że teraz szybko to odrobię dobrą grą i bramkami zdobywanymi już dla nowego zespołu.
- W Śląsku i w Polonii, w której grałeś wcześniej, miałeś pewne miejsce w składzie. W silnej kadrowo Legii będzie inaczej. Nie boisz się rywalizacji?
- Gdybym się bał, nie świadczyłoby to o mnie dobrze. Nie boję się. Lepiej by było, gdybym dłużej trenował z nową drużyną, ale ważne, że ciężko przepracowałem okres przygotowawczy w Śląsku. Jestem przygotowany do rundy, co zamierzam szybko pokazać na boisku.
- Po pół roku przerwy wracasz do Warszawy. Cieszysz się?
- Tak. To bardzo fajne miasto i świetnie mi się tu mieszkało.