„To klasyk polski” - mówi o tym spotkaniu Lukas Podolski. Sława tych starć – jak widać - przekroczyła granice kraju, docierając do Niemiec, a potwierdzeniem tego są słowa obecnego trenera Górnika. - Wiem, jak ważny to mecz dla naszych kibiców. Postaramy się o niespodziankę – deklaruje Bartosch Gaul. Takiej niespodzianki jego podopieczni byli bliscy już jesienią przy Łazienkowskiej. Do 83 minuty prowadzili 2:0, by ostatecznie zremisować 2:2.
Wtedy sytuacja zabrzan w tabeli była jednak dużo lepsza, a oni sami – grając odważnie i „intensywnie” (ulubione słowo Gaula) – zaskoczyli Legię swą dyspozycją. Teraz zaliczyli serię sześciu gier bez zwycięstwa, którą przełamali dopiero tydzień temu, wygrywając w Mielcu 1:0. - Mieliśmy w tym meczu dobre momenty, ale z dołka wychodzi się powoli, nie po jednym wygranym spotkaniu – zaznaczył szkoleniowiec zabrzan.
Klucza do sukcesu w meczu z Legią Bartosch Gaul upatruje w dwóch – zupełnie odmiennych – elementach. Po pierwsze – w... nastawieniu mentalnym podopiecznych. - Mam nadzieję, że po wygranej w Mielcu będziemy mogli w tej materii pójść krok do przodu. Bo jeżeli mental nie jest odpowiedni i nie ma stosownej odwagi, to nie można grać z taką intensywnością, z jaką zrobiliśmy to w Warszawie – tłumaczył.
Drugi warunek dobrego wyniku to... znalezienie sposobu na lidera stołecznej ekipy. Różni szkoleniowcy miewają na to różne pomysły; dwa tygodnie temu w Gliwicach trener Aleksandar Vuković poświęcił Grzegorza Tomasiewicza, by ten chodził krok w krok za legionistą. - W Polsce, zdaje się, mówi się o takiej taktyce „dać plaster” - uśmiechał się Gaul. - Nie zdradzę, jaki my wybierzemy sposób, ale na pewno spróbujemy Josue „wygasić” - trener Górnika użył zupełnie niespodziewanego słowa.
Początek meczu Górnik – Legia w sobotę o godz. 20.00. Transmisja w Canal+ Sport i Canal+4K Ultra HD.