- Jaki Sasal z konopi? Półtora roku pracowałem w I lidze, więc jeśli ktoś interesuje się piłką, to mnie zna - irytuje się w rozmowie z "Super Expressem" Marcin Sasal (39 l.), który w Koronie przejął rządy po Marku Motyce. - Wszyscy narzekają, że w Polsce trenerska karuzela kręci się wokół tych samych nazwisk, przełamuję zatem stereotyp.
Nad tym, czy przyjąć propozycję z Korony, nie zastanawiał się nawet godziny: - Nie po to się uczyłem i pracuję od szesnastu lat w zawodzie, by nie przyjąć oferty z Ekstraklasy - mówi.
Sobotni mecz z Ruchem (0:0) Sasal oglądał jeszcze z trybun, na których... wdał się w awanturę z jednym z kibiców. - Rozmawiałem z ludźmi z Kielc o niepodyktowanym karnym, gdy jakiś kibic rzucił w naszą stronę "wiąchę", więc mu odpowiedziałem, bo do strachliwych nie należę - śmieje się.
Oficjalnie zadebiutuje w Ekstraklasie w niedzielę, w meczu Korony z Polonią Warszawa. Jak zapewnia, jest spokojny przed debiutem.
- Tremę bym miał, gdybyśmy grali z Barceloną na Camp Nou. A po meczu pójdę do lasu na spacer z psem. To mój sposób na stres. Mam nowego owczarka niemieckiego, bo poprzedni został... otruty przez sąsiadów - opowiada Sasal.