"Super Express": - Kto jest faworytem, Wisła czy Beitar?
Yossi Benayoun: - Szanse obu drużyn są fifty-fifty. Beitar jest klubem zamożniejszym, w ostatnich dwóch latach wpompowano w tę drużynę dużo pieniędzy, kupując sporo klasowych piłkarzy. Wisła z kolei ma wielu zawodników bardzo utalentowanych, szczególnie w ofensywie. Niedawno graliśmy z mistrzem Polski sparing (chodzi o mecz Wisła - Liverpool rozegrany 19 lipca w Szwajcarii - red.) i podobali mi się obaj skrzydłowi (Rafał Boguski i Marek Zieńczuk - red.).
- Co jest najgroźniejszą bronią Beitaru?
- Nie wiem, czy powinienem zdradzać szczegóły, bo przecież to moi rodacy i to właśnie im będę kibicował (śmiech). A tak poważnie, to Beitar jest zespołem grającym bardzo ofensywnie. Taką taktykę preferuje menedżer Icchak Shum i w takiej grze jego podopieczni czują się najlepiej. A nie są to słabi piłkarze. W Beitarze jest kilku zawodników, którzy stanowią o sile reprezentacji Izraela. Ostatnio kupiono kolejnego reprezentanta, groźnego napastnika Baraka Itzhaki (24 l.).
- Zapowiada się ciekawy mecz dwóch grających ofensywną piłkę zespołów...
- Tak to właśnie widzę. Myślę, że o wyniku dwumeczu zadecydują szczegóły, pewnie błąd którejś z linii defensywnych. Napastników Wisła i Beitar mają na tyle mocnych, że ewentualne wpadki obrońców rywala bezwzględnie wykorzystają.
- Jeśli to Beitar popełni więcej błędów i Wisła awansuje do dalszych gier w Lidze Mistrzów, to może będziesz miał okazję przyjechać do Polski z Liverpoolem...
- Byłem już w Polsce, i to trzy razy. Pierwszy raz, gdy nie miałem jeszcze 16 lat. Odwiedziłem wówczas Auschwitz, wiadomo, z jakiego powodu. Wszyscy moi rodacy odwiedzają to miejsce... Generalnie nie miałbym nic przeciwko ponownej wizycie w Polsce, ale może przy innej okazji. Zrozumcie, że tym razem będę jednak kibicował moim rodakom z Beitaru.