Po raz ostatni gola (a nawet dublet) dla Barcelony polska napastniczka zdobyła 15 marca, w meczu Pucharu Króla z Realem Madryt. W lidze na trafienie czekała nawet trzy dni dłużej, od konfrontacji z Valencią.
Ewa Pajor wsiadła do superszybkiej bryki. Liderka strzelczyń La Liga postawiła na masywnego SUV-a
Sygnałem, że „idzie ku lepszemu”, był kwietniowy dwumecz Ligi Narodów z Bośnią i Hercegowiną. W pierwszym ze spotkań, wygranym przez Biało-Czerwone 5:1, Pajor dwukrotnie pokonała bramkarkę rywalek.
I tej samej sztuki dokonała także w środę, tym razem na boiskach ligowych w Hiszpanii. Zespół z Katalonii za rywalki miał ligowego średniaka, ekipę Sevilli. Jak zwykle w takich meczach bywa, przy różnicy poziomów najważniejsze jest pierwsze trafienie, „rozluźniające” zasieki przeciwnika. Pajor dokonała tego w 25. minucie, sprytnym „dzióbnięciem” piłki „ze szpica” z 6 metrów w róg bramki.
Niespełna 10 minut później było już 2:0 dla gospodyń. Tym razem reprezentantka Polski – prawda, że dość szczęśliwie i przypadkowo… - dobiła do siatki piłkę odbitą po strzale jednej z koleżanek z drużyny przez bramkarkę Sevilli.
Zawodniczki z Andaluzji odpowiedziały golem kontaktowym tuż przed przerwą, ale po zmianie stron nastąpiła „egzekucja”. Pajor już w niej udziału nie miała, gole (i asysty) zapisywały na swe konto jej koleżanki z drużyny. I tak jednak została oceniona najwyżej spośród wszystkich zawodniczek Barcy, która wygrała ostatecznie 5:1 i po 26 z 30 spotkań ligowych ma w tabeli siedem punktów przewagi nad Realem.
Nie do wiary, jak Ewa Pajor zaczęła "kadzić" Robertowi Lewandowskiemu. Te słowa może oprawić w ramki
Poczynaniom kapitan naszej reprezentacji przyglądała się jej kadrowa przyjaciółka. Natalia Padilla-Bidas nie podniosła się z ławki Sevilli. Pajor ma po tym dublecie na koncie 19 goli i przewodzi klasyfikacji najlepszych strzelczyń Ligi F.
