Zagryziemy Beitar

2008-08-05 7:30

Tomas Jirsak jest pewny, że Wisła jutro będzie górą.

Kciuki zawsze trzyma za niego narzeczona Weronika (22 l.), a odwagi dodaje wierny i dzielny york Jimmy. Mając takie wsparcie, Tomas Jirsak (24 l.) nie musi obawiać się żadnego rywala. Jest pewny, że po środowym rewanżu z Beitarem to Wisła będzie świętować awans do kolejnej rundy kwalifikacyjnej Ligi Mistrzów.

- Rywale są do ogrania. Takiej szansy nie możemy zaprzepaścić - mówi czeski rozgrywający "Białej Gwiazdy".

Do tej pory z niesmakiem wspomina pierwsze spotkanie z Beitarem w Jerozolimie. - Był taki moment, że mieliśmy ich na widelcu - wzdycha. - Prowadziliśmy 1:0 i mogliśmy strzelić jeszcze jedną, dwie bramki. Robiliśmy na boisku, co chcieliśmy. Szkoda, bo teraz byłoby po sprawie.

Porażka 1:2 nie przekreśla szans "Białej Gwiazdy" na awans. - Za nami dopiero pierwsza połowa - uśmiecha się. - Drugą rozegramy w Krakowie. Rywal niczym mnie nie zaskoczył, więc powinno być dobrze.

Mistrzowie Polski przygotowują się do spotkania podczas zgrupowania.

- Przed takim meczem trzeba się wyciszyć. Jesteśmy razem i koncentrujemy się tylko na tym meczu. Przez jakiś czas nie mogłem się widzieć z dziewczyną Weroniką i psem Jimmym, ale takie jest życie piłkarza. Oni to rozumieją i czekają na mnie w domu - śmieje się Tomas.

Jutro mecz z Beitarem, a na zwycięzcę tej batalii czeka już słynna Barcelona.

- No właśnie - wzdycha Czech. - Marzę o awansie do Ligi Mistrzów, ale przeskoczyć Barcę nie będzie łatwo. Teraz jednak trzeba skupić się na Beitarze. Wystarczy nam 1:0, choć to bardzo niebezpieczny wynik. Zawsze w ostatniej minucie możesz stracić gola i co wtedy...? Najlepiej będzie od razu rąbnąć im ze trzy bramki.

Najnowsze