Adrian Mierzejewski ujawnił, co spotkało go podczas kariery
W listopadzie tego roku Adrian Mierzejewski skończy 38 lat. Nie jest to najpóźniejszy moment na koniec kariery, ale z pewnością miał on już prawo czuć się zmęczony. Zwłaszcza że w jej trakcie zwiedził wiele ciekawych i odległych krajów. W Polsce Mierzejewski grał w Wiśle Płock, Zagłębiu Sosnowiec i Polonii Warszawa. Z niej w 2011 roku trafił do tureckiego Trabzonsporu za ponad 5 mln euro, co 13 lat temu było sporą sumą (dane za Transfermarkt). Do gry w Polsce już nie wrócił, a jego kolejnymi klubami były saudyjskie Al-Nassr, Sharjah w Zjednoczonych Emiratach Arabskich, australijskie Sydney FC, a później kilka chińskich klubów. Polak przez te wszystkie lata cieszył się z wielu sukcesów, ale nie zawsze było kolorowo.
Były reprezentant Polski brał udział w ustawianych meczach? Podał przykłady
W rozmowie z Tomaszem Ćwiąkałą Adrian Mierzejewski wyjawił, że najprawdopodobniej występował w ustawionych meczach! Podkreślił, że nikt o tym go nie poinformował, ale wystarczyło obserwować to, co działo się na boisku. Sytuacja dotyczyła jego pierwszego chińskiego klubu, z którym spadł z najwyższej klasy rozgrywkowej. – Myślę, że tak, ale nie wiedziałem o tym. Nie zostałem poinformowany przed meczem, ale widziałem, co się dzieje na boisku – zaczął 41-krotny reprezentant Polski. – Nasz spadek z Changchun, no to są jaja. Tam zostało chyba dziesięć czy osiem kolejek do końca. Byliśmy na ósmym miejscu i mieliśmy dziesięć punktów przewagi. Mieliśmy wygrać jeden mecz i nagle: czapa, czapa, czapa. Wygrywaliśmy 1:0, rożny, ostatnia minuta i obrońca „superman" dostał piłką w rękę, karny. Wygrywaliśmy 1:0, 2:0 i nagle bramkarz wyszedł i dostał loba z 30 metrów – opowiadał Mierzejewski.