Andrzej Kostyra o Jakubie Wawrzyniaku: To mój ulubieniec, jeśli się mylę - zapłacę

2011-12-28 3:00

Mój ulubiony felietonista, amerykański dziennikarz Rick Reilly (ESPN, wcześniej gwiazda "Sports Illustrated"), wypisał wczoraj czek na 5000 dolarów na rzecz fundacji Fredette Family. W ten sposób przyznał się do fatalnej pomyłki w ocenie Jimmera Fredette, koszykarza Sacramento Kings.

"Fredette nigdy nie będzie dobrym koszykarzem NBA. Raczej za 5 lat zostanie regionalnym dilerem Isuzu" - kpił kilka miesięcy temu Reilly z byłej gwiazdy uniwersyteckiej drużyny BYU.

Fredette nie został jednak dilerem Izuzu, w drafcie do NBA wybrali go Kings i... w pierwszym meczu tego sezonu Jimmer zdobył dla nich 21 punktów i 4 asysty. Reilly uznał, że pomylił się w ocenie koszykarza i jako zadośćuczynienie przekazał jego fundacji 5000 dolarów.

Ja też mam swojego Jimmera Fredette: Jakuba Wawrzyniaka z Legii, ciągniętego za uszy do kadry na EURO 2012 przez Franciszka Smudę. Nie wiem, co Smuda w nim widzi, bo Wawrzyniak w każdym meczu naszej kadry jest zagubiony jak Europejczyk przy chińskich wzorach arytmetycznych. To przez niego nie pokonaliśmy po raz pierwszy w historii Niemców. I nie odnieśliśmy kilku innych sukcesów.

Jeśli mylę się w ocenie Wawrzyniaka i okaże się on podporą reprezentacji Polski na EURO 2012, to przyznam się do błędu i przekażę 5000 złotych na wskazany przez Wawrzyniaka dom dziecka.

Najnowsze