Milik próbował w niedzielę rozmawiać z dziennikarzem portalu Łączy nas Piłka, ale w pewnym momencie nie wytrzymał i z oczu pociekły mu łzy. Zaraz potem wsiadł do taksówki i pojechał na lotnisko, aby odlecieć do Rzymu. Koledzy z kadry nie zapomnieli jednak o napastniku Napoli i przed kamerą ŁNP przekazali mu wiele ciepłych słów.
- Życzę ci dużo cierpliwości i wytrwałości. I tego, abyś czasem posłuchał starszych kolegów, którzy mają doświadczenie, jeśli chodzi o tego typu urazy. Wierzę w ciebie i wiem, że na sto procent poradzisz sobie z tą trudną sytuacją - mówił Jakub Błaszczykowski, który dwa lata temu również zerwał więzadła i pauzował długie miesiące.
- To nie jest koniec świata - dodał Łukasz Piszczek. - Wiadomo, że teraz nie są to łatwe chwile dla ciebie, ale bądź cierpliwy. Te 4-5 miesięcy zleci i twoja kariera dalej będzie się rozwijała.
Milika wsparł również Robert Lewandowski. - Wrócisz jeszcze silniejszy, jeszcze nieraz pomożesz tej reprezentacji - pocieszał młodszego kolegę napastnik Bayernu.
Zabieg Milika zaczął się wczoraj o godz. 11.50 i trwał 40 minut. - Operacja przebiegła zgodnie z planem. Rehabilitacja piłkarza potrwa od 4 do 6 miesięcy - powiedział mediom doktor Mariani, który zajmował się Polakiem. Nieco większy optymizm wykazał klubowy lekarz Napoli.
- Niewykluczone, że uda się przyspieszyć leczenie Arka, to znaczy skrócić je do 3,5 miesiąca. Wydaje mi się, że w styczniu możemy już zobaczyć Milika truchtającego po boisku - powiedział doktor De Nicola. Nie oznacza to oczywiście, że już na początku 2017 roku reprezentant Polski wróciłby do gry. Chodzi po prostu o kolejny etap rehabilitacji, przyspieszający powrót na boisko.
26 marca 2017 roku Biało-Czerwoni zmierzą się na wyjeździe z Czarnogórą. Być może wtedy Milik będzie już zdolny do gry. A jeśli nie, to 10 czerwca zagramy rewanż z Rumunami na Stadionie Narodowym. Ta data wydaje się już niezagrożona, jeśli chodzi o jego powrót.