Milik jest liderem klasyfikacji najlepszych asystentów w tych eliminacji. Ma już na koncie 4 asysty i pierwsze miejsce dzieli z Xherdanem Shaqirim. Tyle że strzelił od niego więcej goli (ma cztery trafienia, Szwajcar - trzy).
Sepp Blatter jednak chce pozostać prezydentem FIFA
Polscy kibice w meczu z Gruzją długo czekali, aż nasi piłkarze potwierdzą przewagę i wreszcie strzelą gola. W końcu cudowne trafienie Milika rozwiązało worek z bramkami.
- Byłem przekonany, że wygramy - wyznał "Super Expressowi" Milik, który w 62. minucie zakręcił pięknie piłkę lewą nogą po krótko rozegranym rzucie rożnym. - W pierwszej połowie mieliśmy multum sytuacji, ale brakowało wykończenia. W drugiej połowie bramki wreszcie się posypały. I naprawdę nieważne, kto strzela, nie musi to być Milik - zaśmiał się snajper. - Moja bramka się przydała, sprawiła, że mogliśmy grać spokojniej i konstruować akcje. Ale dużo radości sprawiły mi też te asysty przy golach Roberta. Cieszę się bardzo, że pomogłem mu strzelić - podkreśla Milik.
Losy meczu na niekorzyść Polski mógł odwrócić George Nowalowsky, który w końcówce, przy wyniku 1:0, huknął jak z armaty. Na szczęście piłka odbiła się od spojenia słupka z poprzeczką.
- Strzał w spojenie w wykonaniu Gruzina był taki trochę na zawał serca. Gdyby padł gol, nasza sytuacja stałaby się bardzo trudna. Nie wiem, z czego wynikały nasze problemy w drugiej połowie. Na pewno w piłce nożnej jest tak, że nie da się grać 90 minut, tylko atakując. Po bramce mieliśmy okres gry, w którym się cofnęliśmy, ale tak się czasem zdarza. Daliśmy Gruzinom pograć w piłkę, a potem sami zaczęliśmy strzelać gole - zakończył Milik.
KLIKNIJ: Polub Gwizdek24.pl na Facebooku i bądź na bieżąco!
ZAPISZ SIĘ: Codzienne wiadomości Gwizdek24.pl na e-mail