Emocje podczas finałowego starcia w barażach o Euro 2024 sięgnęły zenitu. A ich kumulacja miała miejsce po godzinie 23, gdy okazało się że sprawa awansu na tegoroczny turniej rozstrzygnie się w rzutach karnych. Polacy i Walijczycy jedenastki wykonywali pewnie i piłka co chwila grzęzła w siatce. Pechowcem okazał się Daniel James. Reprezentant Walii podchodził do piątego karnego swojej drużyny i został wyczuty przez Wojciecha Szczęsnego. Polski bramkarz sparował piłkę do boku i wówczas stało się jasne, że biało-czerwoni po raz piąty z rzędu zagrają na mistrzostwach Europy.
Fatalna statystyka dla Błaszczykowskiego. Wciąż boli
Dla reprezentacji Polski była to trzecia seria jedenastek w XXI wieku, a czwarta w ogóle. Okazuje się, że biało-czerwoni w tym elemencie radzą sobie naprawdę nieźle, bo tylko raz musieli uznać wyższość rywala. Miało to miejsce podczas mistrzostw Europy w 2016 roku i pamiętnego meczu w ćwierćfinale z Portugalią. Do dziś polscy kibice nie mogą sobie wybaczyć, że nie udało się ograć rywali.
Wówczas jedyną jedenastkę zmarnował Jakub Błaszczykowski. I był to jedyny rzut karny zmarnowany przez Polaków w historii. Statystyka jest o tyle bolesna, że na Euro 2016 finał imprezy był na wyciągnięcie ręki, bo po przejściu Portugalii mierzylibyśmy się w półfinale z bardzo osłabioną Walią. Ten karny to nadal czarne wspomnienie dla polskich fanów.