Super Express: - Bolało pana serce kiedy patrzył pan na to, co wyczyniają nasi obrońcy w piątkowym meczu z Czechami (0:1)?
Władysław Żmuda: - Bardzo bolało! Z powodu gry całej drużyny, nie tylko tylnej formacji. W nowoczesnej piłce pierwszym obrońcą jest napastnik. Jak atakujący czy pomocnicy poprzeszkadzają rywalom, to mniej roboty mają defensorzy. Polska reprezentacja przeżywa kryzys, który ciągnie się od mundialu w Rosji. Jerzy Brzęczek jako selekcjoner zaczął słabo, ale pocieszam się, że Jerzy Engel na początku swojej pracy z kadrą nie mógł wygrać w siedmiu meczach, a potem jego drużyna przez eliminacje do mistrzostw świata w przeszła jak burza i jako pierwsza z Europy awansowała na mistrzostwa świata w Korei. Adam Nawałka też na początku przegrywał… Liczę, że to co dobre dla tej ekipy, dopiero nadejdzie. Ale żyjąc nadzieją, musimy pamiętać, że nie ma wiele czasu na naprawę, bo już w marcu ruszają eliminacje Euro.
- Z gry w kadrze zrezygnował Piszczek. Pazdan nie mieści się na ławce rezerwowych Legii, a Glik jest kontuzjowany. Z obrony, która była najlepszą formacją Polski podczas mistrzostw Europy w 2016 roku, zostały tylko wspomnienia. Kim zastąpić niedawnych liderów?
- Zmiana warty musiała kiedyś nastąpić. Szkoda mi Pazdana, który w formie był gwarantem solidności. Teraz największym problemem kadry jest to, że grają w niej piłkarze, którzy nie występują w klubach. Zdolny i perspektywiczny Bednarek z Czechami dał się przepchnąć i straciliśmy bramkę. To efekt tego, że nie jest w rytmie meczowym, bo w Southampton siedzi na trybunach. Kamiński też był jakiś taki niewyraźny. Sprawiali wrażenie, jakby presja spętała im nogi.
- Lekiem na kłopoty w obronie może być Grzegorz Krychowiak?
- Myślę, że na środku defensywy spokojnie by sobie poradził. Zresztą występował na tej pozycji w młodzieżówce u Stefana Majewskiego, a ostatnio w Lokomotiwie Moskwa i zbierał niezłe recenzje. Ma dobry przegląd pola, umie się ustawić i przede wszystkim jest na tyle doświadczonym zawodnikiem, że nie pozwoli rywalom przestawiać się na boisku. Co mamy do stracenia?! Trzeba spróbować. Gorzej na pewno nie będzie.
- We wtorek przeciwko Portugalii zagramy bez kontuzjowanego Roberta Lewandowskiego. Będą kolejne baty?
- Dlaczego? Nasi już spadli, to wyjdą na boisko bez presji. Będzie okazja sprawdzić tak chwalonego w Genoi Piątka. W lidze włoskiej na początku sezonu strzelał jak automat, to może i dla kadry coś trafi? Poza tym Portugalczycy, bez względu na wynik, już mają pierwsze miejsce w grupie i też nie będą się szarpać. To może być nasza szansa na przełamanie.