Nieszczęście Wasyla zaczęło się 27 października, kiedy w meczu z Charleroi (0:2) strzelił samobója. Od tego czasu nie zagrał już w żadnym ważnym spotkaniu. - Ale to nie przez to samobójcze trafienie, problem jest głębszy - tłumaczy nam Berti z dziennika "Le Soir".
- Trener Anderlechtu zmienia styl, chce, aby drużyna grała szybciej. Jego zdaniem Rolandowi Juhaszowi i Marcinowi Wasilewskiemu brakuje szybkości i predyspozycji do takiej gry. Dlatego obaj są do odstrzału, mimo że byli czołowymi obrońcami klubu przez lata. Trener sprowadził na środek obrony Brama Nuytincka i wycofał z pomocy Cheikhou Kayate. To nowy duet stoperów. Myśleliśmy jeszcze, że we wtorkowym meczu z Malagą "Wasyl" dostanie szansę, ale trener wstawił Deschachta. To ostateczny dowód, że dla Wasyla zaczyna brakować tu miejsca - przekonuje Berti.
Kontrakt Polaka kończy się w czerwcu i zdaniem belgijskiego dziennikarza nie zostanie przedłużony.
- Wasyl ma szczególne miejsce w historii Anderlechtu, kibice go uwielbiają, bo jest symbolem niechęci do Standardu. Teraz, na każdym meczu, w 27. minucie fani skandują jego nazwisko. Dlaczego akurat wtedy? Bo Wasyl gra z takim numerem w Anderlechcie. To jednak niemal na pewno nie zmieni decyzji kierownictwa klubu, a ta jest na dzisiaj taka: w czerwcu mówimy Wasilewskiemu do widzenia - mówi belgijski dziennikarz.