"Super Express": - Kiedyś byłeś bardzo zły za słowa Tomaszewskiego pod twoim adresem. Co się zmieniło, że nakazałeś wycofanie sprawy z sądu?
Damien Perquis: - Ale to nie ja wycofałem pozew, to nie moja decyzja! Tak zadecydował... PZPN. Widocznie uznali teraz, że nie ma co robić z całej sprawy problemu.
- Ale co PZPN ma z tym wspólnego?! Przecież to był spór Perquis kontra Tomaszewski
- Nie do końca. Kiedy Tomaszewski wypowiedział te okropne słowa pod moim adresem, mocno się zdenerwowałem. Ale nie tylko ja, działacze PZPN również. I to PZPN chciał iść do sądu. Aby móc oskarżyć Tomaszewskiego, związek potrzebował mojej zgody i takiej udzieliłem, bo uważałem jego słowa za haniebne. W tej sprawie reprezentował mnie adwokat PZPN. I widocznie w związku doszli teraz do wniosku, że jednak nie warto iść z tym do sądu i sprawę wycofano.
- To dobrze czy źle?
- Z jednej strony dobrze, bo głupio, żeby spory między ludźmi piłki kończyły się w sądzie. Z drugiej strony jednak to, co powiedział, było tak nieprzyzwoite, że trzeba było zareagować.
- Tomaszewski powiedział przed sądem, że wielokrotnie cię przepraszał, nie chciał urazić cię osobiście, że chodziło mu nie o człowieka, ale o model budowania reprezentacji, z którym się nie zgadzał
- Ale do wyrażenia swojej niezgody nie musiał używać tak okropnych słów. Można przedstawić swoje zdanie bez obrażania kogoś. Niestety, Tomaszewskiemu się to nie udało.
- Gdybyś go spotkał, podałbyś mu rękę?
- Gdyby doszło do spotkania, to najpierw powinien mnie przeprosić osobiście, twarzą w twarz. A dopiero potem moglibyśmy się posprzeczać na temat modelu budowy reprezentacji.
- Z innej beczki: jak zdrowie? Bo z kadry wróciłeś z kontuzją
- Już lepiej. Niestety, ominął mnie mecz z Realem, nie zagram też z Barceloną, ale na boisko wrócę jeszcze w tym roku.
- Kontuzja przyszła w momencie, gdy wywalczyłeś pewne miejsce w składzie, a hiszpańska prasa zaczęła cię chwalić
- Zbierałem dobre opinie, jeden z dziennikarzy nadał mi nawet w artykule przydomek "El Muro", czyli "mur". Mam nadzieję, że tamtymi występami przekonałem, iż nadaję się do Primera Division.
- Prezes Boniek powiedział ostatnio, że w reprezentacji Polski każdy musi mówić po polsku. Ty i Obraniak macie z tym największe kłopoty. Jak rozwiązać ten problem?
- Słyszałem wypowiedź prezesa i zgadzam się z nią. Wiem, że nie mówię tak dobrze, jak powinienem i chcę to nadrobić. Osoba, która pomagała mi w sprawach administracyjnych w Sewilli, powiedziała mi, że jest tu szkoła, która prowadzi kursy w wielu językach. Wybieram się tam. Jeśli uczą polskiego, to natychmiast się zapiszę.