Mecz na stadionie Ferenca Puskasa w Budapeszcie zapowiadał się na znakomite widowisko, ale okazał się niesamowicie jednostronny. Wicemistrzowie Europy rozgromili rywali 4:0, pewnie krocząc po awans na MŚ z 1. miejsca w grupie. Z takim rezultatem najwyraźniej nie mogli się jednak pogodzić węgierscy kibice. Przez większość meczu na trybunach dało się słyszeć rasistowskie okrzyki pod adresem angielskich piłkarzy – głównie Jude’a Bellinghama i Raheema Sterlinga. Dodatkowo na murawę co i rusz leciały także różne przedmioty. Sytuacja stała się na tyle poważna, że po spotkaniu swojego oburzenia nie krył nie tylko selekcjoner „Synów Albionu” Gareth Southgate, ale i niektórzy brytyjscy politycy. Oburzenia nie kryła także najwyraźniej FIFA, która zdecydowała się nałożyć na „Madziarów” naprawdę surową karę.
Światowa Federacja Piłkarska (FIFA) ogłosiła, że Węgrzy odpokutują za zachowanie swoich kibiców podczas meczu z Anglią:
· Zamknięciem stadionu na najbliższy mecz w ramach eliminacji mistrzostw świata przeciwko Albanii,
· Grzywną w wysokości 200 tysięcy franków szwajcarskich,
· karą kolejnego meczu bez kibiców w zawieszeniu na dwa lata
Warto przy tym zauważyć, że pierwotnie już spotkanie pomiędzy Węgrami a Anglią miało odbyć się bez udziału publiczności – miała to być kara za incydenty podczas Euro 2020). Węgierska federacja wywalczyła jednak, aby kara obejmowała jedynie mecz w ramach Ligi Narodów, a nie el. MŚ.
Pomimo bardzo przeciętnej postawy Węgrzy w dalszym ciągu mają szansę awansować na przyszłoroczny mundial. Podopieczni Marco Rossiego po 6 kolejkach z 10 punktami na koncie zajmują 4. miejsce w grupie I, ale do 2. lokaty – która premiowana jest grą w barażach – tracą zaledwie dwa „oczka”. Już w październiku „Madziarów” czekają starcia z Albanią w Budapeszcie i z Anglią na Wembley, które powinny sporo wyjaśnić w kwestii ewentualnego awansu.