Kingsley Coman, Francja, Euro 2016

i

Autor: Eastnews

Euro 2016: Podsumowanie zmagań w grupie A. Francuzi kroczą do piekła

2016-06-20 9:14

Euro 2016 pędzi w kierunku fazy pucharowej! Pierwsze rozstrzygnięcia za nami! Zakończyły się już rozgrywki w grupie A. Trzy kolejki. Sześć meczów. I dwóch zwycięzców. W 1/8 finału turnieju na pewno zobaczymy Francuzów oraz Szwajcarów. Być może również Albanię. Być może, bo oni akurat zmuszeni będą poczekać jeszcze na wyniki w innych grupach. Kto zawiódł? Kto zachwycił? Zapraszamy na podsumowanie zmagań w grupie A!

Faworyt. Niekwestionowany. Bo gospodarz. Bo wielkie gwiazdy. Tak pisano przed turniejem. Francuzi mieli rywali zmiażdżyć. I faktycznie. W rachunkach matematycznych wszystko się zgadza. Pierwsze miejsce w grupie. Siedem punktów. Ledwie jeden gol stracony. Podopiecznych Didiera Deschampsa trudno krytykować. Za wyniki, bo za grę już jak najbardziej można.

Szybka analiza. Zwycięstwo z Rumunią. Szczęśliwe. Bohaterem sędzia. Ślepy, średnio znający przepisy. Albania? Futbolowy krasnoludek bił w słupki, atakował, przegrał dopiero w końcówce. No i ten nieszczęsny mecz ze Szwajcarią. Sympatyczna kopanina. Trójkolorowi w żadnym ze spotkań nie zachwycili. W żadnym nie byli wyraźnie lepsi. W żadnym nie udowodnili, że są murowanym faworytem do medalu. Od pierwszej minuty spotkania otwarcia śmierdziało katastofą.

Francuzom brakuje liderów?

Czego zabrakło? Chyba indywidualności. Gwiazd. Liderów. Deschamps kompletnie się pogubił. Trzy mecze, trzy składy. Paul Pogba na ławce. Podobnie Antoine Griezmann. Ciągłe rotacje w ofensywie. Gdyby nie fenomenalny Dimitri Payet, dzisiaj pewnie najlepszy zawodnik świata, gospodarze mogliby mieć problem, by w ogóle awansować z grupy. A przed Euro wydawało się, że Karim Benzema nie jest potrzebny. Raphael Varane, Mathieu Valbuena czy Hatem Ben Arfa również. Bo przecież są inni. No i masz. Przypominasz sobie grę tego ostatniego. Widzisz Kingsleya Comana. I już wiesz, że ktoś robi sobie jaja.

Rumunia przegrała z terminarzem

Francja zaczęła imprezę od triumfu. Na otwarcie wygrała z Rumunią. Ekipa Anghela Iordanescu to największy poszkodowany. Na Saint Denis została okradziona. Powinna była zdobyć przynajmniej punkt. Zaprezentowała kawał dobrego futbolu. I tu znowu. Potwierdzenie starej prawdy. Pierwszy mecz na wielkiej imprezie to klucz. Przegrywasz - prawdopodobnie odpadasz. Rumuni mieli pecha. Polegli na murawie, ale przede wszystkim podczas losowania. Trafił im się mecz otwarcia. Inna sprawa, że akurat żaden układ kulek nie mógł zadecydować, że na murawie lepsi okazali się Albańczycy.

Czarnym koniem imprezy może być natomiast Szwajcaria. Może być, tylko musi zacząć grać w piłkę. W niedzielę ratowały ich słupki oraz poprzeczki. Wcześniej nieudolność rywali i... terminarz. Mecz z Albanią przytrafił im się już na starcie. Byłby później, inny byłby pewnie wynik. Malutki team z południa Europy rozkręcał się bowiem z każdym dniem turnieju. Nastraszył już Francuzów, z Rumunią zgarnął trzy punkty.

Albania - gdyby wiedzieli o doliczonym czasie

Niestety, kontynuacji prawdopodobnie nie będzie. Albańczycy otrzymali od losu najmniej wdzięczną rolę. Potrenują we Francji jeszcze kilka dni, posiedzą przed telewizorem, a na koniec usłyszą, że w kolejnej fazie miejsca dla nich jednak nie ma. Ale przybysze z dalekiego kraju mają usprawiedliwienie. Walczyli z gospodarzami pełne 90 minut. Na tyle się przygotowali. Skąd mieli wiedzieć, że jeszcze coś doliczą?

Nasi Partnerzy polecają
Najnowsze