Pasją reprezentanta Polski jest wędkarstwo. Uroki tego hobby otworzył przed nim Tomasz Wieszczycki, z którym grał w Dyskobolii Grodzisk Wlkp.
- "Wieszczu" był moim nauczycielem i sprawił, że polubiłem łowienie ryb - opowiada Mila. - Choć i jemu nieraz brakowało do mnie cierpliwości, gdy po kilka razy pytałem, jak mam zrobić wiązanie. Zawsze raz w roku wspólnie wyjeżdżamy na Mazury. Wypady na ryby traktuję jako formę terapii, wyciszenia się. To mnie relaksuje. Nie jeżdżę tam po rekordy. Choć złowiłem nawet karpia, który ważył 6 kg. Nad wodą trzeba być cierpliwym, a ja przecież nie potrafię usiedzieć w jednym miejscu i ciągle mnie nosi (śmiech). W domu mam sześć wędek, ale używam tylko trzech. Kiedyś było tak, że jako prezent dostawałem coś związanego z wędkarstwem - przyznaje.
Różne pasje
Jako nastolatek lider Śląska miał dwie pasje: zbierał znaczki i puszki.
- Znaczków uzbierało się sześć klaserów - mówi. - Byłem z nich dumny, a gdy ktoś obejrzał moje albumy, to siadałem i przekładałem znaczki na nowe miejsce. Grupowałem je rozmiarami lub kategoriami, a potem ponownie prezentowałem kolegom. Puszek uzbierałem ponad 100, ale miały jedną wadę: zbierał się na nich kurz i ciągle trzeba było dbać, aby były czyste. Teraz kolekcjonuję koszulki. Mam ich ponad 150. Kilka z nich wisi już w restauracji w Koszalinie. Każda ma swoją historię, ale jedna ma dla mnie wartość sentymentalną. To koszulka Cosmosu Nowy Jork. Otrzymał ją tata Stefan, gdy grał w Melbourne. Będąc dzieckiem, przez rok mieszkałem w Australii.
Polska - Szwajcaria. Szczęsny poleca Żyrę: Dobry jest [WIDEO]
Zanim Mila postawił na piłkę, trenował karate.
- To był mój pomysł, ale ćwiczyłem może z pięć razy - przypomina. - Zrezygnowałem, bo zajęcia pokrywały się z treningami piłkarskimi. Teraz bardzo lubię oglądać boks: szczególnie gdy walczą Polacy. Co ciekawe, nigdy nie widziałem na żywo żadnej walki. Uwielbiam również tenis. Mój faworyt to Roger Federer. Szwajcar to geniusz, jest mistrzem w tym, co robi. Nigdy się nie denerwuje, nie rozprasza na korcie. Chciałbym mieć ten jego spokój. Piłkę oglądam w każdym wydaniu. Zdarza mi się zobaczyć nawet mecz egzotycznej ligi, na przykład... irańskiej. Nie żartuję. Obejrzałem, bo ciekawiło mnie, jaki jest tam poziom - przekonuje piłkarz, który kibicuje Barcelonie, kadrze Hiszpanii i klubom z Primera Division.
Bardzo przesądny
Kadrowicz Nawałki jest osobą przesądną.
- I to nawet bardzo przesądną! - dodaje. - Zawsze zakładam lewą getrę i lewy but. W dniu meczu zawsze jem to samo. Poza tym lubię pomidorówkę, ale tylko z makaronem, bo jak będzie z ryżem, to po nią nie sięgnę. Uwielbiam pizzę, ale mogę ją jeść tylko podczas urlopu. Teraz nie mogę, bo jestem na diecie.
Wielu to zaskoczy, ale Mila podczas letniego urlopu nigdy nie był za granicą. Wolny czas woli spędzać w Polsce.
- Najlepiej czuję się nad Bałtykiem, w Koszalinie czy w Gdańsku i w polskich górach - podkreśla. - Zakopane to cudowne miejsce, moje ulubione miasto. Na zagraniczne wczasy będę jeździł, gdy już skończę z graniem. Obiecałem mojej Uli, że będziemy wtedy zwiedzać świat . Zimą jeżdżę w Alpy - zaznacza Mila.
Piłkarz ma duży dystans do siebie. Nie obraża się, nawet gdy jest porównywany do filmowego Waldka Kiepskiego.
- Nie mam z tym problemu, sprawia mi to radość - twierdzi. - Jak ktoś ma pretensje o to, jak wyglądam, to odpowiadam żartobliwie: proszę się zgłosić do moich rodziców. Niektórzy mówią, że jestem gadułą. Nie wiem, skąd mi się to wzięło. Przecież w szkole byłem taki spokojny i małomówny - kończy ze śmiechem Mila.
KLIKNIJ: Polub Gwizdek24.pl na Facebooku i bądź na bieżąco!
ZAPISZ SIĘ: Codzienne wiadomości Gwizdek24.pl na e-mail