Charakterystyka drużyny
Im Zlatan Ibrahimović starszy, tym partnerzy w kadrze słabsi. Gdy snajper PSG zaczynał karierę, miał z kogo czerpać wzorce. Henrik Larsson dziurawił bramki rywali. Fredrik Ljungberg szalał na skrzydle. Anders Svensson imponował precyzją. Johan Mjaelby siłą fizyczną. ... To był wielki team. Chociażby ćwierćfinalista Euro 2004, którego cudem z Portugalii wypchnęła reprezentacja Holandii.
Aż się przyzwyczailiśmy. Szwecja - mocna drużyna, pełna solidnych i bardzo dobrych zawodników. Tak zwykło się pisać. We Francji będzie z tym jednak trudno. Bo drużyna Erika Hamrena nie bardzo ma kim straszyć. A jeśli już, to halloweenowym kostiumem modnym pięć sezonów wcześniej.
Jest Ibrahimović. To fakt niezaprzeczalny. Atut gigantyczny. 35-letni snajper - jeszcze! - PSG ma za sobą sezon genialny. Naznaczony - między innymi, bo sukcesy wymieniać można bez końca - zdobyciem pięćdziesięciu goli we wszystkich rozgrywkach. Gdyby Szwedzi Zlatanów mieli dwóch, byliby faworytem do złotego medalu. Mają jednego, a obok niego w ataku wyboru wielkiego nie ma. 24-letni John Guidetti to podstawowy napastnik Celty Vigo. W tym sezonie autor siedmiu trafień na boiskach La Liga. 29-letni Marcus Berg to znowu już niemal weteran, od trzech lat dziurawiący bramki w greckim Panathinaikosie. A rewelacją, teoretycznie, może się okazać 27-letni Emir Kujović, który na rodzimych boiskach, tylko w maju, zanotował sześć trafień.
Podobnie wygląda sytuacja w pomocy. Przeważają zgrane karty. 33-letni Kim Kallstroem dawno temu był gwiazdą Ligue 1, później zahaczył nawet o Arsenal, a obecnie grywa już tylko w Grasshoppers. W lidze szwajcarskiej. Na lider formacji wyrośli więc inni. 30-letni Sebastian Larsson ociera się o skład Sunderlandu, 23-letni (przyszłość!) Oscar Hiljemark to ostoja US Palermo, a 29-letni Pontus Wernbloom wciąż utrzymuje mocną pozycję w CSKA Moskwa. Rewelacyją może się okazać natomiast 27-letni Jimmy Durmaz, skrzydłowy Olympiakosu - świetne statystyki! - o ile nie wykoleguje go 24-letni Emil Forsberg, też boczny pomocnik, tyle że drugoligowego RB Lipsk.
Defensywa? W bramce 34-letni Andreas Isaksson. W kadrze od lat 14. Prawa obrona: Mikael Lustig, 29 lat, Celtic Glasgow, w reprezentacji od 2008 roku. Lewa: Martin Olsson. 28 lat, Norwich City, debiut w 2010. I jeszcze Andreas Granqvist, 31-latek z Krasnodaru, któremu w styczniu stuknęła dekada w zespole Trzech Koron. Blisko jedenastki jest też Emil Bergstrom, 23-letni stoper Rubina Kazań, który na wschód trafił w styczniu i z marszu wziął sobie miejsce w składzie.
Generalnie - zaskoczeń się nie spodziewamy, a Skandynawowie, o ile nie zaszaleją przy stałych fragmentach gry - już w eliminacjach główna broń! - będą mieli spore problemy, by w ogóle zaprezentować się w fazie pucharowej.
Przewidywany skład
Andreas Isaksson (34 lata, ) - Mikael Lustig (29, Celtic Glasgow), Andreas Granqvist (31, Krasnodar), Emil Bergstrom (23, Rubin Kazań), Martin Olsson (28, Norwich City) - Kim Kallstroem (33, Grashoppers), Oscar Hiljemark (23, US Palermo), Pontus Wernbloom (29, CSKA Moskwa), Sebastian Larsson (30, Sunderland) - Zlatan Ibrahimović (35, PSG), Marcus Berg (29, Panathinaikos)
Gwiazda drużyny: Zlatan Ibrahimović (Paris Saint-Germain, 35 lat)
Piłkarz z innej planety. To na pewno. W wieku 35 lat Zinedine Zidane był już na emeryturze. Diego Maradona nie miał wątroby. A Ibra dopiero się rozkręca. W mijającym sezonie przebił wszelkie strzeleckie rekordy. W Ligue 1 zdobył 38 goli. We wszystkich rozgrywkach - 50. Dorzucił mistrzostwo, puchar kraju i puchar ligi. W skrócie, jak powiedział, tak zrobił. Dosłownie, bo cytując Szweda, "do Francji przyszedł jak król, a odchodzi jako legenda".
I tak w czwartej kolejnej lidze. Wielką karierę rozpoczął bowiem w Ajaksie, a później poszło już szybko: Juventus Turyn, Inter Mediolan, FC Barcelona i wreszcie AC Milan. W każdym miejscu wygrywał tytuł, notując przy tym niezwykłą statystykę. W ostatnich piętnastu latach... jego zespoły 13 razy kończyły sezon na pierwszym miejscu. Trzynaście! Kupujesz Zlatana, jego zalety, jego wady, a w prezencie dostajesz tytuł. Ewenement na skalę światową.
W reprezentacji na podobne wyniki nie miał szans. W otoczeniu słabszych partnerów nigdy nie dobił do strefy medalowej. Blisko był w 2004 roku, ale reprezentacja Trzech Koron w ćwierćfinale przegrała w rzutach karnych z Holandią. Sportowe porażki rekompensował sobie indywidualnie. Strzelając piękne gole. Gianluigi Buffon zapewne do dzisiaj duma wieczorami, jakim cudem Szwed wygrał z nim pojedynek powietrzny i piętą (!) wpakował mu piłkę do siatki w starciu fazy grupowej portugalskich mistrzostw kontynentu.
Nie zdziwimy się jednak, jeśli we Francji legendarny bramkarz Juventusu zmuszony będzie wyciągać futbolówkę z siatki po jeszcze bardziej ekwilibrystycznym popisie. Tak się bowiem złożyło, y Korony ponownie zmierzą się ze Squadre Azzura już w pierwszej fazie rywalizacji.
Selekcjoner: Erik Hamren
Rzadko spotykany zwyczaj. Szwedzi nie lubią zmieniać selekcjonerów. Biorą jednego i korzystają. Lars Lagerback odszedł ze stanowiska sam. Miał dość. Wytrzymał dziewięć lat, a gdyby chciał, pewnie pracowałby dalej. On zresztą zapisał się też w historii futbolu tym, że razem z Tomym Soderbergiem - jego poprzednikiem przy okazji - prowadził kadrę narodową... jednocześnie. To znaczy - decydujące zdanie miał mieć Soderberg, ale za wyniki odpowiadali razem. I rozwiązanie okazało się znakomite, bo Trzy Korony regularnie meldowały się w fazie pucharowej turniejów mistrzowskich.
Hamren to kolejny uczestnik sztafety. Niezły piłkarz. To kiedyś. Później wyróżniający się trener. Kadrę dostał, bo lepszego kandydata nie było. Pracuje od 2009 roku i chociaż Szwedzi gładko przegrali walkę w fazie grupowej Euro 2012, a później nie zakwalifikowali się na mundial w Brazylii, jego posada pozostała niezagrożona. Nic dziwnego, skoro potencjał Skandynawów z każdym rokiem spada i działacze związkowi powinni się przyzwyczaić, że sukcesów godnych Tommy'ego Svenssona - dwa medale wielkich imprez - oczekiwać trudno.
Faktem zresztą jest, że facet to urodzony zwycięzca. Mistrzem był w Szwecji, Danii oraz Norwegii. Jeśli uda mu się przynajmniej powtórzyć wyniki duetu Soderberg-Lagerback - będzie wielki.
Historia
Niesprzyjająca aura pogoda, niewielkie zagęszczenie ludzi i absolutne szaleństwo na punkcie sportów zimowych. Patrząc czysto teoretycznie, Szwedzi o futbolu nie powinni mieć zielonego pojęcia. Tymczasem wielkich futbolistów na północy Europy nigdy nie brakowało, a Zlatan Ibrahimović to tylko kolejna wybitna postać. I co trudno sobie wyobrazić - daleka od miana najwybitniejszej.
Trzy medale mistrzostw świata. Srebrny i dwa brązowe. Ostatni w 1994 roku. Medal mistrzostw Europy - brąz w 1992. Brzmi poważnie. I faktycznie. Ćwierć wieku temu - jak ten czas leci! - Skandynawowie mieli czym się pochwalić. Szalony Thomas Ravelli w bramce. Niesamowity Thomas Brolin na skrzydle. Skuteczny Kenneth Andersson w ataku. A obok plejada ówczesnych sław: Martin Dahlin, Hakan Mild, młodziutki Henrik Larsson. To był team gigantyczny. Gdyby nie Brazylia i ekstremalne warunki atmosferyczne w USA, Trzy Korony mogły sięgnąć nawet po złoty medal mundialu. Skończyło się na najniższym stopniu podium - tak czy tak uznanym za wynik wręcz sensacyjny.
"Canarinhos" to zresztą w szwedzkiej historii przypadek szczególny. W 1994 roku marzenia zabił fenomenalny Romario. 36 lat wcześniej natomiast... sam Pele. Król futbolu miał wtedy ledwie 17 lat, na mundialu pojawił się przypadkiem, jeszcze bardziej absurdalnym zrządzeniem losu zameldował się na boisku, ale jak już dano mu piłkę, nie oddał jej nikomu. Szwedzi, ówcześni gospodarze turnieju, do finału realizowali założenia. A później odbili się od południowoamerykańskiego geniszu.
Sami gwiazdy mieli jednak wielkie. Gunnar Gren i Nils Liedholm - to były wtedy gwiazdy AC Milan. A na samym turnieju zabrakło jeszcze tego trzeciego. Największego, również gracza Rossonerich, do dzisiaj najskuteczniejszego snajpera tej drużyny (225 goli!). Gunnar Nordahl nie poleciał na mundial, bo był oficjalnie zawodowcem, a ci, w myśl przepisów, nie mieli prawa reprezentować barw narodowych. Gdyby nie to, doprawdy trudno ocenić, czy piłkarski świat pamiętałby dzisiaj Pele, czy może jednak niezwykłego Nordahla.