Kamil Glik już przed meczem podkreślał, że to Juventus jest zdecydowanym faworytem półfinałowego starcia z Monaco. A skoro on tak mówił, to można było mieć pewność, że nie kłamie. W końcu ekipę "Starej Damy" zna jak mało kto, bo w przeszłości w barwach Palermo i przede wszystkim Torino mierzył się z tą drużyną aż dziesięć razy. I niestety dla niego bilans tych meczów jest fatalny.
Licząc środowy mecz Champions League w barwach Monaco Polak rywalizował z "Juve" jedenastokrotnie, a ze zwycięstwa mógł się cieszyć... tylko raz. Dziewięć z tych meczów to były derby Turynu, a do tego należy doliczyć jedno spotkanie w roli piłkarz Palermo. Jednak "Stara Dama" to prawdziwa zmora Glika, bo wygrała dziesięć spotkań z zespołami, w których grał 29-latek.
Pierwszy taki mecz to sezon 2010/2011, gdy występował jeszcze na Sycylii. Później trafił do Torino i musiał znieść gorzki smak pięciu kolejnych porażek, ale w kwietniu 2015 roku przyszło jego jedyne zwycięstwo nad Juventusem - "Byki" wygrały 2:1. Kolejny sezon (2015/2016) to trzy mecze i trzy porażki (dwie w Serie A i jedna w Pucharze Włoch) i wreszcie klęska Monaco w półfinale Ligi Mistrzów 2016/2017. Za tydzień Polak będzie miał okazję poprawić ten fatalny bilans, ale nawet zwycięstwo może nie dać jego drużynie awansu do upragnionego finału.