Dotyczy to także reprezentantów Polski. O ile Robert Lewandowski czy Arkadiusz Milik pomundialowy czas wykorzystać mogą na chwilę relaksu z najbliższymi, o tyle Kamil Glik w ciągu tygodnia od meczu z Francją w Katarze zdążył już rozegrać dwa mecze ligowe w barwach Benevento. Serie B bowiem nie zarządziła przerwy na czas katarskich zmagań.
Stoper reprezentacji Polski, który rozegrał cztery pełne mecze podczas mistrzostw świata, na pierwszych klubowych zajęciach pojawił się ledwie półtora dnia po odlocie Biało-Czerwonych z Kataru. Do Benevento podróżował via Warszawa i Neapol, by już w czwartek zaliczyć z kolegami wyjazd do Parmy. Wyjazd zwycięski: z Glikiem w składzie jego zespół niespodziewanie pokonał plasującego się w czołówce tabeli rywala 1:0.
Glik znów zamurował defensywę
Glik, który tej jesieni miał poważne kłopoty zdrowotne (stracił z powodu kontuzji pięć meczów w październiku i na początku listopada), okazuje się dobrym duchem swej drużyny. Na tydzień przed inauguracją mundialu, w pierwszym występie po rekonwalescencji, powiódł przecież partnerów z drużyny do wygranej ze SPAL Ferrara. Teraz zaś – po wspomnianym zwycięstwie z Parmą – Benevento wygrało kolejne spotkanie: 1:0 ze swym sąsiadem w tabeli, Cittadellą.
Glik, który po raz pierwszy w tym sezonie założył kapitańską opaskę swej drużyny, zaliczył występ więcej niż solidny. Od dziennikarzy serwisu anteprima24 trzymał najwyższą notę w zespole (7), z wielce mówiącym kometarzem: „Tylko jeden błąd na początku drugiej połowy. Generalnie kolejny występ do oprawienia w ramki”.
Dzięki dwóm wygranym po powrocie Polaka z Kataru, Benevento wygrzebało się z 17. na 12. miejsce Serie B. A na koniec roku może być jeszcze lepiej: przed ekipą Glika starcia z sąsiadującą z nią w tabeli Modeną, a potem z outsiderem, Perugią. I dopiero po tym spotkaniu, zaplanowanym na drugi dzień Świąt Bożego Narodzenia, w rozgrywkach nastąpi trzytygodniowa przerwa, którą stoper Biało-Czerwonych będzie mógł wykorzystać na moment relaksu.