Karol Świderski

i

Autor: cyfrasport Karol Świderski

Zapomniany reprezentant

Klęska na boisku, horrendalna wpadka w polskim sztabie. Karol Świderski mógł się tylko złapać za głowę. Na koniec doczekał się przeprosin

Całkiem niezła – choć wynikająca raczej z małego zaangażowania rywali w grę – 1. połowa meczu w Porto i fatalna druga odsłona. W efekcie Biało-Czerwoni przywiozą do kraju żenujący rezultat potyczki z Portugalią (1:5). Co więcej – z kompromitującym incydentem mieliśmy do czynienia także poza polem gry.

Kiedy oba zespoły przy stanie 0:0 wychodziły na drugą część gry, wydawało się, że i po zmianie stron oglądać będziemy wyrównane widowisko. Co prawda straciliśmy po 30 minutach gry najlepszego w naszej ekipie Bartosza Bereszyńskiego, ale Portugalczycy nie sprawiali wrażenia „głodnych krwi i bramek”.

Portugalia - Polska: Kompromitujące 45 minut Biało-Czerwonych w Porto, te oceny nie mogą być inne

Wszystko jednak sypnęło się od momentu, w którym – po stracie piłki przez Kacpra Urbańskiego tuż przed polem karnym gospodarzy – zawodnicy Roberto Martineza ruszyli z szybką kontrą. Bramka Rafaela Leao rozwiązała worek z bramkami, a wynik 5:1 jest najmniejszym wymiarem kary dla Biało-Czerwonych za ich kompletną bezradność w drugich 45 minutach. Kwintesencją tejże bezradności był ten gol Cristiano Ronaldo.

Klęska na boisku, horrendalna wpadka w polskim sztabie. Karol Świderski mógł się tylko złapać za głowę

Michał Probierz próbował potrząsać podopiecznymi m.in. poprzez dokonywane zmiany. Jedną z nich planował jeszcze przy stanie 1:0: do boju ruszyć miał Karol Świderski. Napastnik Charlotte FC włożył już meczową koszulkę i stanął przy linii bocznej, ale… ostatecznie nie pojawił się na murawie! Dlaczego?

Ano sędzia techniczny zwrócił uwagę, że zawodnik z numerem 11… nie figuruje w meczowym protokole! Zdenerwowany zawodnik przez chwilę nie bardzo mógł zrozumieć, o co chodzi. A potem mógł się już tylko złapać za głowę, odwrócić na pięcie i… powędrować na trybuny. Jako osoba niewpisana w dokumenty meczowe, nie miał bowiem nawet prawa zasiadać na ławce rezerwowych.

Michał Probierz przeprosił Karola Świderskiego

Zdenerwowany był też Michał Probierz, który ostatecznie pchnął do boju Adama Buksę. W czasie trwania całego zamieszania nasi stracili jednak drugiego gola, z rzutu karnego. Po spotkaniu selekcjoner oczywiście wrócił do całej sytuacji. - To błąd ludzki, który ktoś popełnił – mówił na konferencji prasowej. - Nie sztuką jest kogoś spalić na stosie, gdy zrobi błąd. To jest po prostu ludzki czynnik. Cała ta otoczka jest trudna do przyjęcia, ale trzeba umieć to też zrozumieć. Przeprosiłem Karola – zaznaczył Probierz.

Sonda
Czy Michał Probierz to dobry wybór na selekcjonera reprezentacji Polski?
Najnowsze