Super Express: - W rozmowie z nami przed galą wypowiadał się pan z uznaniem o swoim golu. Czuł pan przez skórę, że wygra?
Marcin Oleksy: - Delikatnie czułem, że ta bramka może wygrać. Tylko zastanawiałem się jak podejdzie do przyznania nagrody FIFA – czy poprzez mistrzostwa świata w Katarze i one będą priorytetowe, czy ocenią ogólnie pod względem technicznym i trudności wykonania strzału. Ale miałem lekkie przeczucie, że może się udać.
- Co najbardziej zostanie w pamięci z wczorajszej gali?
- Moment w którym usłyszałem swoje nazwisko. Powstrzymałem się od łez, nachyliłem głowę, wziąłem dwa głębokie oddechy, coś powiedziałem do siebie i trzeba było wyjść na scenę. Pięknych momentów było więcej, gdy gratulacje złożyli mi konkurenci Richarlison i Dmitri Payet, ale także Leo Messi i Kylian Mbappe. Już za kulisami gratulowało mi wiele osób i po ich reakcjach było widać, że doceniali mojego gola. Nawet wcześniej, gdy pokazywano nominowane bramki i kandydatów do innych nagród, to Kylian i ja dostaliśmy najbardziej gromkie brawa.
- Ponoć w życiu piękne są tylko chwile. Kiedy pan musi wrócić do pracy?
- Najlepiej byłoby już jutro być, ale będzie ciężko. Do końca tygodnia nie wrócę do pracy, bo chyba nie podołam, żeby pracować i jednocześnie rozmawiać z mediami, a pewnie tego będzie troszkę. Chciałbym się nacieszyć nagrodą i podzielić radością z kibicami, i myślę, że kuzyn mi wybaczy i pozwoli, żebym do końca tygodnia był w domu.
- Czyli kilka dniówek przez Paryż przepadnie?
- Przez Paryż i przez kilka dni po nominacji mojej bramki do nagrody, gdzie musiałem pojeździć w kilka miejsc. O tyle mam dobrze, że mój kuzyn mi mocno pomaga i nie dał odczuć w żaden sposób, że nie było mnie w pracy. W tym momencie nagroda jest najważniejsza. Mam ją przy sobie i leci ze mną do Polski.
Listen on Spreaker.