Polska w półfinale baraży miała grać z Rosją, ale wojska Władimira Putina najechały na Ukrainę i reprezentacja tego kraju została wykluczona ze wszystkich rozgrywek pod egidą FIFA i UEFA. W efekcie Biało-Czerwoni bez gry awansowali do finału, w którym we wtorek w Chorzowie zmierzą się ze Szwecją.
Tomasz Hajto bezlitośnie rozjechał polskiego piłkarza. Wytknął największy błąd Michniewicza?
Szwedzi po dogrywce pokonali Czechy 1:0 i na Stadionie Śląskim Polacy staną przez szansą zrewanżowania się tej drużynie za porażkę 2:3 podczas Euro 2020. Znany komentator piłkarski Mateusz Borek nie ma jednak złudzeń, że Biało-Czerwonych czeka bardzo trudna przeprawa.
- To jest zawsze drużyna, która jest uporządkowana, zdyscyplinowana, bardzo mocna w powietrzu, bardzo mocna fizycznie, wybiegana. My jej doświadczyliśmy podczas mistrzostw Europy, natomiast patrząc na przód tej drużyny, to jest ten niesamowicie utalentowany Alexander Isak, jest Emil Forsberg z Lipska, jest też przecież nieśmiertelny Zlatan Ibrahimović, który z Czechami nie mógł zagrać, ale na mecz z nami będzie gotowy i głodny - powiedział dziennikarz.
Borek nie ma również wątpliwości, że ewentualna porażka Polski we wtorek byłaby dla wszystkich ogromnym ciosem.
- Dla polskiej piłki to byłaby katastrofa nie jechać na mistrzostwa świata. Katastrofa biznesowa, katastrofa sportowa, dla nas też katastrofa kibicowska. Inaczej się jedzie na turniej jak gra reprezentacja Polski, a inaczej kiedy jedzie się do Kataru, leży na plaży w listopadzie i popołudniu człowiek wsiada w samochód czy tam w jakiś pociąg i jedzie na mecz - zakończył Borek.