Co robi teraz były trener Legii Dragomir Okuka?
Belgrad, dzielnica Rakovica, którą z centrum miasta rozdziela rozległy park. Wchodzimy do restauracji „Dragon Bar”, w której jesteśmy umówieni z Okuką. Trener siedzi przy stoliku na końcu pomieszczenia, w oparach dymu papierosowego (sam nie pali, ale w Serbii palenie w restauracjach jest normą).
- Jak miło wreszcie usłyszeć język polski – wita nas Okuka, starając się składać polskie zdania. Z minuty na minutę idzie mu to coraz lepiej. - Brakuje mi praktyki, ale polskiego nie zapomniałem. Co u mnie? Dwa lata temu wróciłem z Chin, teraz troszeczkę odpoczywam, zajmuję się restauracją, którą prowadzę z synem i córką. Ale futbol śledzę. Oglądam mecze Crvenej Zvezdy i Partizanu, ale też Legii. Mam nadzieję, że utrzyma się w lidze – rozmarza się.
Kiedy pytamy Okukę o wspomnienia z Legii, w oku pojawia się błysk. Opowiada, jakby pracował w Warszawie nie 20 lat temu, a całkiem niedawno.
- Kiedy ja byłem trenerem Legii, to Wisła dominowała w Ekstraklasie. Ale chłopcy w Legii mieli charakter, walczyli do końca. Kucharski, Wróblewski, Karwan, Magiera – oni się bardzo dobrze prezentowali. Jacek Zieliński wtedy jeszcze łapał się do kadry i pojechał na mundial do Korei. To nie były łatwe czasy, bo wtedy w Legii nie było dużo pieniędzy, ale piłkarze walczyli na boisku. Teraz w Legii jest dużo obcokrajowców, a za moich czasów było wielu Polaków z charakterem. Dlatego sprawiliśmy niespodziankę i wygraliśmy ligę – podkreśla Okuka, który ma kontakt z niektórymi podopiecznymi z Legii.
Przeczytaj także: Krychowiak był o krok od Legii. „Gdyby nie to, grałbym w Warszawie”
To Dragomir Okuka sprowadził do Polski Aleksandara Vukovicia
- Kiedyś dzwonił do mnie Czarek Kucharski, on był u mnie kapitanem. Słyszałem, że miał kłopoty zdrowotne, ale wychodzi na prostą. Ostatni raz byłem w Warszawie w 2015 roku na finale Ligi Europy Sevilla – Dnipro i wtedy Legia zaprosiła mnie na mecz z Wisłą. Mam kontakt z Andrzejem Zarajczykiem, który był moim szefem w Legii, kiedy byłem jej trenerem. Bardzo miło zawsze spotkać się z tymi ludźmi – zaznacza.
To właśnie Okuka sprowadził do Legii Aleksandara Vukovicia, który po latach stał się legendą klubu, a dziś jest jej trenerem. Nasz rozmówca jest zachwycony jego trenerskim rozwojem.
- Aco zawsze był fajny chłopak. Szybko nauczył się polskiego, został w Legii i zrobił bardzo duży postęp trenerski. Nie każdy może być trenerem Legii trzy razy, to znaczy, że Aco ma charakter. W Legii nie tylko zawodnicy muszą mieć charakter, ale i trener. Musi poukładać sobie szatnię, relacje z kibicami i dziennikarzami. Pokazał, że to ma. Aco był u mnie w restauracji w grudniu razem ze Stanko Svitlicą. Trochę był zmartwiony, bo Legia była wtedy na pograniczu strefy spadkowej. To było zaskakujące, że taki klub jak Legia musi martwić się o utrzymanie. Teraz na szczęście sytuacja się normuje – cieszy się.
Dragomir Okuka: Powrót do Legii? Nigdy nie mów nigdy
Choć Okuka jest już w wieku emerytalnym i od dawna nie pracował zawodowo, wciąż nie przekreśla swojej przyszłości w piłce. A jeśli pojawi się oferta…
- To nigdy nie mów nigdy. Kiedy wyjeżdżałem z Chin dwa lata temu mówiłem sobie „wystarczy”. Ale kiedy pooglądasz trochę piłki, to podejście się zmienia. Może wrócę do Chin, może popracuję w Europie. Czuję się dobrze fizycznie i psychicznie, więc mogę wrócić na ławkę. Jeśli zadzwoni Legia, to na drugi dzień pakuję się i jadę. Mogę być nawet asystentem Vuko – puszcza oko Okuka.
Warto przeczytać: Legia rozdaje karty w walce o tytuł. Tak Marek Papszun ocenił mistrza Polski [WIDEO]