Super Express: - Podobno Czesław Michniewicz chcąc was dodatkowo zmotywować dał Ci sto dolarów, które drużyna będzie mogła wydać, jak zakwalifikujecie się do przyszłorocznego Euro?
Mateusz Wieteska: - Po powrocie z Wysp Owczych gdzie zremisowaliśmy 2:2, czekał nas mecz z Dania, liderem grupy. Na odprawie przed tym spotkaniem trener Czesław Michniewicz zmiął w rękach studolarowy banknot. Potem powiedział, że jesteśmy jak ten zgnieciony banknot, ale gdy go się wyprostuje, to wciąż ma swoją wartość. Podobnie, jak nasza drużyna. Że nie możemy w siebie wątpić, że stać nas na wiele, tylko musimy to udowodnić na boisku. Następnie wręczył mi te sto dolarów i dodał, że po awansie możemy je wydać na co chcemy. A Danię pokonaliśmy wtedy 3:1.
- Już wiecie na co pójdzie kasa trenera?
- Najpierw musimy wykonać swoją robotę, czyli wygrać baraże, a dopiero potem będziemy się zastanawiać na co przeznaczymy dolary pana Michniewicza.
- O promocję na Euro nie będzie łatwo. Przed wami dwa mecze z naszpikowaną gwiazdami Portugalią, której najlepszy piłkarz Diogo Jota z Wolverhampton jest wyceniany na 18 milionów euro.
- Przed wyjazdem na kadrę koledzy w klubie – Cafu i Andre Martins ostrzegali, że ich młodzieżówka jest pełna indywidualności, które w pojedynkę mogą przesądzić o wyniku. Ale my nie jesteśmy gorsi! Z tą różnicą, że naszą siłą jest drużyna. Już nieraz pokazaliśmy, że potrafimy i lubimy ogrywać teoretycznie mocniejszych rywali.
- Z Portugalią zmierzycie w Zabrzu, gdzie w poprzednim sezonie brylowałeś w barwach Górnika.
- To bardzo fajne uczucie, że znów zagram przy Roosevelta, gdzie przeżyłem mnóstwo miłych chwil. Kibice w Zabrzu będą naszym dwunastym zawodnikiem. Zresztą, mieliśmy wpływ na to, gdzie odbędzie się ten mecz. Trener zapytał nas, gdzie chcielibyśmy zagrać z Portugalią. Zdecydowana większość chłopaków opowiedziała się za Zabrzem, wiedząc że będzie tam świetna atmosfera i dostaniemy wielkie wsparcie od kibiców.