"Super Express": - Rozmawialiśmy w sobotę, na kilka godzin przed meczem, i nie wyglądało na to, że zagrasz...
Damien Perquis: - Spotkanie zacząłem na ławce rezerwowych, ale kontuzji doznał mój konkurent do gry na środku obrony, Paulao, i w 41. minucie pojawiłem się na boisku. To był mój pierwszy występ od EURO i jestem z niego zadowolony. Nie odstawałem fizycznie, nie przegrywałem pojedynków z napastnikami Espanyolu. No i co najważniejsze, dowieźliśmy zwycięstwo do końca.
- Do tej pory twoim największym problemem był brak rytmu meczowego. Zdążysz się przygotować do starcia z Anglią?
- Jestem przekonany, że tak. Liga hiszpańska daje taką dawkę meczów, że na pewno ten rytm szybko odzyskam. Podobno kontuzja wyeliminuje Paulao z gry na dwa spotkania, więc wiele wskazuje na to, że najbliższe mecze zacznę w podstawowym składzie. A już w środę gramy z Atletico Madryt. Jeśli wystąpię, to przypadnie mi rola zatrzymania Radamela Falcao, a wiadomo, w jakiej on jest teraz formie. To będzie mój pierwszy wielki test w Primera Division.
- Jeśli chodzi o kadrę, to nie ukrywałeś niezadowolenia z tego, że trener Fornalik posadził cię na ławce...
- Wydaje mi się, że moje słowa zostały źle zrozumiane. Owszem, jestem ambitny i bardzo chcę grać, ale nie zamierzam krytykować trenera za jego decyzje. Spokojnie i rzeczowo wytłumaczył mi, dlaczego z Czarnogórą i Mołdawią postawił na Kamila Glika. Nawet jeśli miałbym być w kadrze tylko rezerwowym, to będę przyjeżdżał na każde wezwanie. Choć oczywiście występ przeciw Anglii to wielka rzecz i zrobię wszystko, żeby w nim zagrać.
- A jak twoja aklimatyzacja w Sewilli?
- Bez problemu, bo mówię po hiszpańsku, w tym języku wypowiadałem się już na mojej pierwszej konferencji. Moja żona ma rodzinę w Hiszpanii i dzięki temu nauczyłem się hiszpańskiego, zanim tu trafiłem.