„Super Express”: - Defensywie nic nie można zarzucić, ale w ataku znów królowała bezradność...
Waldemar Sobota: - Na wszystko patrzy się przez pryzmat strzelonych goli, a tych w dwóch meczach nam się to nie udało. Pracujemy, aby to poprawić, żeby w kolejnym spotkaniu było już lepiej. Plusem jest to, że poprawiliśmy grę w defensywie. Chcemy wygrywać kolejne spotkania, a do tego potrzebne są bramki.
- Bramki, których nie strzelacie już od 375 minut.
- Minut nie liczymy. Nadrzędnym celem jest, aby zacząć wygrywać.
- Dlaczego niemal wszystkie polskie akcje kończyły się przed polem karnym?
- Jak się bardzo chce, to zazwyczaj człowiekowi nie wychodzi. I dziś po raz kolejny właśnie tak było. Chcieliśmy za wszelką cenę pokonać Irlandczyków, chcieliśmy strzelać gole, ale boisko nas rozpieszczało. Chcieliśmy grać krótkimi podaniami i szybko. Ale zabrakło piłkarskiej jakości.
- Irlandczycy grali bardzo ostro, nie przebierali w środkach, aby powstrzymać akcje polskiej kadry. Jak radziłeś sobie z takim stylem gry?
- To żadna nowość, bo drużyny z Wysp Brytyjskich znane są z takiego stylu. Wiedzieliśmy, co nas czeka. Ponadto wiedzieliśmy, że będą zagrywali długie podania w nasze pole karne.
Polska - Irlandia, memy. Internauci znów wyśmiewają naszych piłkarzy
- Jest iskierka nadziei na to, że w kolejnych meczach będzie lepiej?
- Jestem pozytywnie nastawiony. Od spotkania we Wrocławiu ze Słowakami może nie zrobiliśmy mega progresu, ale jest mały postęp.
- Jednak kibice tracą cierpliwość. Gwizdy były słyszalne w obu spotkaniach.
- To boli, ale zapewniam, że chcemy, aby nasza gra wyglądała jak najlepiej. Ostatnio nam nie wychodzi, ale wierzę, że niebawem pójdziemy wspólną drogą, że zarówno kibice, jak i my sami będziemy zadowoleni z naszych występów.