"Super Express": - Jakub Błaszczykowski jest na ciebie bardzo zły, mówi, że coś z tym trzeba zrobić, bo taka czerwona kartka zdarzyła ci się już po raz drugi. Jak odbierasz te słowa?
Ludovic Obraniak: - Słyszałem, że Kuba tak powiedział. No więc moje zdanie jest takie: jestem dużym chłopcem, mam 28 lat i wiem, kiedy coś zrobiłem źle. I uważam, że Kuba wcale nie musi mnie pouczać, dawać mi lekcji. Poza tym, nie jestem przekonany, czy publiczne krytykowanie przez niego kolegi z zespołu to dobre wyjście.
- Był zdenerwowany, że bezsensownie osłabiłeś zespół w sytuacji, gdy była szansa na wygraną...
- Wiem, że zrobiłem źle i tego żałuję. Mam jednak inne podejście do tego, jak takie sprawy powinno się załatwiać. Ja nigdy nie skrytykowałbym kolegi z drużyny, nawet gdyby zrobił coś bardzo głupiego. Moim zdaniem takie rzeczy załatwia się w szatni, żeby chronić jedność drużyny. Nie chcę się kłócić z Kubą, przecież obu nam bardzo zależy na sukcesach kadry. Jak widać, mamy jednak inne spojrzenie na pewne sprawy.
- Przejdźmy do samej sytuacji. Jak to możliwe, że ty, piłkarz z dużym doświadczeniem, dałeś się rywalowi tak łatwo sprowokować?
- Czarnogórzec sfaulował mnie w chamski sposób. Leżałem na ziemi, bolało mnie jak diabli i żałuję, że nie zostałem na tej ziemi dłużej. Tyle że to jego wejście było tak nie fair, że nie wytrzymałem. Podbiegłem do niego, żeby mu powiedzieć, co sądzę o takim zachowaniu. Nie było jednak z mojej strony żadnego nokautu. Widziałeś powtórki? Przecież ja go tylko lekko dotknąłem piersią. Żadnego ciosu z głowy, nic. A ten symulant od razu upadł. Żałosne.
- Za czerwoną kartkę na pewno nie zagrasz w meczu z Mołdawią. Nie boisz się jednak, że komisja dyscyplinarna powiększy karę?
- Nie, a wręcz przeciwnie - mam nadzieję, że teraz karę dostanie ten symulant z Czarnogóry. Po obejrzeniu zapisu wideo każdy się przekona, jak bardzo udawał.
- W pierwszej połowie grałeś słabo, w drugiej zaliczyłeś świetną asystę, a potem ta nieszczęsna kartka. Jak podsumujesz swój występ?
- Druga połowa była lepsza niż pierwsza. Jako zespół pokazaliśmy, że nie pękamy w trudnych warunkach. W naszą stronę co chwila coś leciało z trybun, na przykład małe buteleczki whisky, ale nikt się nie przestraszył. Żałuję tylko, że dałem się sprowokować. Wiem, że źle się zachowałem.