Polska - Węgry, Adrian Mierzejewski: Nie jestem gorszy od Obraniaka - WYWIAD

2011-11-15 5:00

W Trabzonsporze nie wypada ostatnio z pierwszego składu, dużo gorzej powodzi mu się jednak w reprezentacji Polski, gdzie przegrywa rywalizację o miejsce w wyjściowej jedenastce z Ludovikiem Obraniakiem (27 l.). W meczu z Węgrami Adrian Mierzejewski (25 l.) ma jednak zagrać od początku. - I udowodnię, że zasługuję na grę - zapowiada.

"Super Express": - Jesteś rozczarowany tym, że w meczu z Włochami nie wybiegłeś w pierwszym składzie?

Adrian Mierzejewski: - Cieszę się z każdego występu w reprezentacji, ale tym razem szansę dostał Ludo Obraniak. To mój bezpośredni rywal do miejsca w składzie, ale nie zabolało mnie to, że nie zagrałem, bo to normalna sprawa w momencie, kiedy jest duża rywalizacja. Nie czuję się jednak gorszy od niego. Podejmuję rękawicę i będę walczył o miejsce w składzie. Chciałbym dziś z Węgrami pokazać się z jak najlepszej strony, żeby rywalizację z Obraniakiem wygrać.

- Co zadecydowało o porażce z Włochami?

- Utrzymywali się przy piłce, bawili się nią, a my nie mieliśmy pomysłu, jak ją im odebrać. Szkoda, że nie strzeliliśmy karnego, bo ten wynik wyglądałby trochę inaczej. Rywale to świetna drużyna i ciężko było się im przeciwstawić. Staram się o tym zapomnieć, bo myślę już o dzisiejszym meczu. Nigdy wcześniej nie grałem z Węgrami.

- Jesteś zadowolony ze swoich początków w Trabzonsporze?

- Jest nie najgorzej. Zadebiutowałem w Champions League, a w lidze zajmujemy drugie miejsce, więc można powiedzieć, że przeszedłem na wyższy poziom. I bardzo mi się to podoba! Gram prawie we wszystkich spotkaniach, od 10 września co trzy dni. To dla mnie nowość, bo w Polsce mecze są rzadziej.

- Jak idzie nauka tureckiego?

- Parę słówek się nauczyłem, umiem na przykład policzyć do dziesięciu. Wiadomo, że w domu nie będę siedział cały czas nad książkami do tureckiego, ale staram się uczyć. Ten język nie do końca może przydać się w dalszym życiu, ale jestem zawodnikiem tureckiego klubu i czuję się w obowiązku brać lekcje. Kiedy byłem w Polonii, też oczekiwałem od obcokrajowców, by mówili po polsku.

- Czy to prawda, że jesteś ulubieńcem kibiców Trabzonsporu?

- Podam jeden przykład. Jak wchodzę do banku, to każdy wstaje, wita mnie i ustępuje miejsca, bym był pierwszy w kolejce. Turcy inaczej podchodzą do piłkarzy niż w Polsce, gdzie jest wielu zawistnych i zazdrosnych ludzi. W Trabzonie niektórzy cieszą się, że mogą choćby przywitać się z zawodnikiem.


Najnowsze