Robert Lewandowski, Ryszard Komornicki

i

Autor: cyfrasport

Ze Szwajcarii widać nas tak

Ryszard Komornicki do bólu szczery w ocenie EURO w wykonaniu Biało-Czerwonych. I jeszcze „ekspertom” się dostało! [ROZMOWA SE]

2024-07-23 6:52

Z zabrzańskim Górnikiem cztery razy był mistrzem kraju, reprezentował Polskę na mundialu w Meksyku w 1986. Od paru dekad mieszka i pracuje w Szwajcarii, choć przez chwilę próbował też swe trenerskie doświadczenie wykorzystywać nad Wisłą. Ryszard Komornicki bez zadęcia charakterystycznego dla rodzimych ekspertów spojrzał na Biało-Czerwonych po mistrzostwach Europy.

„Super Express”: - Pogadamy o polskiej piłce? O naszej reprezentacji widzianej z perspektywy kraju – ćwierćfinalisty ME?

Ryszard Komornicki: - Pogadajmy. Choć wszyscy wiedzą, że ja maruda jestem; a kiedy ze Szwajcarii przyjeżdżam do Polski, to na granicy w Kudowie już wiszą moje zdjęcia z podpisem: „Tego pana sobie w kraju nie życzymy” (śmiech).

- Bo mówienie prawdy jest niepopularne... Dobra: przejdźmy do piłki. „Tak będziemy grać” - powiedział na koniec naszych występów na EURO trener Michał Probierz, mając na myśli próby wysokiego pressingu, szybkiego odbioru piłki rywalom itp. Uda się – myśli pan?

- Wie pan, tu nie chodzi tylko o trenera Probierza, ale generalnie o taką gadkę, której ja nie mogłem słuchać. „Wysoki pressing”, „niski pressing”, „utrzymanie się przy piłce” - to wszystko takie zaklęcia. Koncert życzeń zawsze w polskiej telewizji w niedzielę o 15.00 puszczano... Czy skutecznie w piłkę można grać tylko wysokim pressingiem?

O dwóch takich, co wygrali mundial. Mija dokładnie 10 lat od chwili, gdy urodzeni w Polsce piłkarze sięgnęli po złoto mistrzostw świata

- Można i niskim, tuż przed „szesnastką”. Tylko trzeba mieć pewnych i „nieprzepuszczalnych” stoperów...

- Tak tak... A tu się okazuje, że prawie 40-milionowy kraj nie może wyszkolić środkowego obrońcy, który będzie grał na równym wysokim poziomie międzynarodowym. Zaraz pan powie, że np. Włosi też go nie mają. Ale to mnie nie obchodzi. Ja się pytam, co robią ci wszyscy trenerzy w tych wspaniałych akademiach piłkarskich...

- To temat na długą opowieść. A ja wracam do pytania: co z tym naszym pomysłem na grę?

- Czasem trzeba zagrać tak, jak przeciwnik pozwala – i też się wtedy da wygrać. Trzeba być elastycznym w grze. A wszystko i tak na koniec sprowadza się do indywidualnych umiejętności zawodników, tych z etapu szkolenia w wieku trampkarza i juniora. Umówmy się, że jak ktoś ma 30 lat, to się go już nie zmieni. Piotr Zieliński jest bardzo dobrym piłkarzem. Ale Zieliński będzie grać tak, jak się tego nauczył za młodu.

- Nauczył się za młodu chyba nieźle, skoro od 12 lat gra we Włoszech i mistrzostwo z Napoli zdobył, a teraz przeszedł do Interu.

- Wie pan, jeśli w drużynie dziesięciu ludzi potrafi się zachować na murawie, to ten jeden też się między nimi „uchowa”, a nawet odnajdzie w grze. Ale kiedy przyjedzie na reprezentację, to już tego oparcia nie ma. Nie powie mu Xhaka: „Idź w lewo”, nie zaasekuruje go Akanji – podaję przykłady bliskiej mi Szwajcarii. A on sam nie jest organizatorem. Sam nie podpowie kolegom: „Przesuń”, „Wróć”, bo tego nie robi w klubie. U nas w reprezentacji generalnie nie ma wspólnej myśli, jeżeli chodzi o granie w piłkę.

Ryszard Komornicki do bólu szczery w ocenie EURO w wykonaniu Biało-Czerwonych.

- Ejże... Nie wybijamy „lagi na Robercika”, tylko chcemy grać od tyłu.

- No i co z tego wychodzi? Podniecamy się, że rozegraliśmy akcję od bramkarza, od własnego pola karnego. Pięć-sześć-siedem podań, począwszy od Szczęsnego. Ale to wciąż nie jest granie w piłkę! Czy jak drużyna poda między sobą piłkę sto razy, to dostaje punkt? Nie; trzeba strzelić bramkę. A u nas jest tak, że podajemy i podajemy między sobą, i wciąż jesteśmy z piłką w tym samym miejscu. A po tym dziesiątym czy dwudziestym podaniu kolejne – najczęściej w kierunku Lewandowskiego - jest takie, że tę piłkę tracimy. Oczywiście nie ma w długim zagraniu niczego złego: podanie za plecy obrońców to świetny pomysł. Po mistrzowsku – mijając od razu dwie linie rywali – robił to w paru meczach Toni Kroos. Ale ja celowo mówię „w kierunku Lewandowskiego”, bo to jest zazwyczaj podanie gdzieś tam w kierunku „Lewego”. Najczęściej pięć metrów obok niego, a nie jemu do nogi. Wie pan, ja nie jestem jego przyjacielem, bo jestem przyjacielem Czarka Kucharskiego. Ale wiele razy mi tego Roberta po prostu żal, kiedy widzę, jak biega, jak goni, jak próbuje się urwać obrońcom na wolne pole, a potem albo nie dostaje piłki wcale, albo dostaje ją kilka metrów od siebie. Złość mnie bierze wtedy na tych, co są w tym momencie w jej posiadaniu, mają ją rozgrywać! Takie nasze kopanie – w lewo i w prawo, na oślep. My nie gramy w piłkę jako drużyna. Czasem mam wrażenie, że mamy jedenastu pojedynczych piłkarzy na boisku.

Trener Jacek Gmoch oceniał EURO i nagle zmienił temat. „Korupcja zniszczyła całe pokolenie trenerów”. Padło nazwisko Michniewicza

- Mocne słowa!

- Ale prawdziwe. Ja nie jestem fanem statystyk meczowych, ale proszę w nich sprawdzić, ile razy Zieliński z Lewandowskim zagrali ze sobą; ile podań wymienili. I proszę to porównać choćby z taką parą sprzed lat: Włodek Lubański – Zygfryd Szołtysik. On nie tylko chcieli, ale i potrafili grać ze sobą: w klubie i w reprezentacji. Ja nie wiem, czy my naprawdę nie potrafimy przez całe lata wypracować takich mechanizmów w obecnej reprezentacji?

- Może dlatego, że od kilku lat trenera reprezentacji zmieniamy średnio raz na rok.

- Ale ten brak zrozumienia ja widzę już 10-15 lat!

„Ekspertom” też się dostało od Ryszarda Komornickiego

- Ale może Michał Probierz – jak mu się da szansę dłużej popracować – znajdzie na to sposób?

- Na razie tego nie widziałem. Słyszałem za to opinie, że z Holandią zagraliśmy fantastycznie. Powtarzało to tak wielu ekspertów swoją drogą jak się ich słucha, to można dostać kota, psa i jeszcze coś - że ja w pewnym momencie już do banku chciałem biec i robić dla chłopaków jakiś przelew z premią... Mówię – jak pan rozumie – ironicznie, bo to wcale nie było dobre granie. W piłce o strzelenie gola chodzi, o wygranie, a nie o to, by ktoś mówił, że pięknie gramy. Jeżeli przegrywamy, to znaczy, że nasza gra źle funkcjonuje. W środku pomocy. Ślisz i Piotrowski są - a przynajmniej byli na EURO - za słabi, najlepszy w tym gronie Moder nie ma zaufania u trenera. Dalej: dlaczego uparcie gramy trójką środkowych obrońców? My nie mamy nawet dwóch bardzo dobrych zawodników na tej pozycji. Dlatego „wahadłowi” - Nicola Zalewski czy Przemysław Frankowski - grali więcej jako prawi obrońcy i przy wywalczeniu piłki przez naszą reprezentację byli za daleko od bramki przeciwnika, przez to nie stwarzali takiego zagrożenia, jakie powinni stwarzać!To wszystko trener Probierz powinien zobaczyć, dostrzec. A potem wymyślić taki sposób gry, który będzie do nas pasować, i który da nam zwycięstwa. Na razie zaś przede wszystkim zapamiętałem go... z braku „orzełka”.

- Co takiego?!

- Probierz wychodzi na mecz w garniturze. Elegancko! Ale ja - jako facet, który grał w reprezentacji – zawsze szukam „orzełka”; a właściwie – polskiego białego orła. Ja wiem, on miał wpinkę biało-czerwoną. Ale na EURO bodaj siedem reprezentacji miało biało-czerwone kolory w swej fladze! Mistrzostwa Europy i mecze międzypaństwowe nie są po to, by – pan mi wybaczy, selekcjonerze – paradować wzdłuż linii jak na wybiegu dla modeli. Można mieć zegarek za milion na nadgarstku i czapeczkę przeciw słońcu, ale jakieś standardy powinny obowiązywać.

Polacy wrócili z nieudanego Euro 2024. Kibice gorąco przywitali ich na lotnisku

QUIZ. Największe skandale Euro. Ile o nich wiesz?

Pytanie 1 z 9
Polska na Euro 2008 zremisowała mecz z Austrią po kontrowersyjnym rzucie karnym. Kto wtedy był sędzią?
Listen on Spreaker.
Najnowsze