- Można odnieść wrażenie, że już w pierwszym treningu Paulo Sousa pokazał, jak będzie wyglądała reprezentacja Polski w meczu w Budapeszcie…
- W czwartek się przekonamy, czy ten system znowu wejdzie w życie. Od jakiegoś czasu już chodziły pogłoski, że będziemy grali trójką obrońców i wahadłowymi. Nie do końca jestem jednak pewny czy zagramy systemem 1-3-5-2, czy 1-3-4-3. Wiadomo, że wszyscy oczekujemy, że drużyna będzie w tych ustawieniach funkcjonowała lepiej niż ostatnio, ale ciekawią mnie pojedyncze pomysły, rozwiązania i plany na poszczególnych pozycjach w tych systemach. Ciekawe, czy te wahadła mają chodzić w linii, czy robić też zamieszanie w środku pola. Dobór personaliów do tego również może być ciekawy. Należy się Sousie teraz mocno przyglądać.
- W kilku gierkach treningowych można było dostrzec, że cała nasza ofensywna wierchuszka grała razem. Robert Lewandowski, Arkadiusz Milik, Krzysztof Piątek i Piotr Zieliński od pierwszej minuty w Budapeszcie to chyba byłaby przesada…
- Mam nadzieję, że tak nie będzie. To by było za dużo! Za dużo piłkarzy o podobnym profilu na boisku. Z tych czterech wymienionych jednak trzech na placu bym widział.
- Robert Lewandowski na ławce w meczu z Andorą, odpoczywający po spotkaniu z Węgrami, a przed wylotem do Anglii. To dobry pomysł?
- Nie miałbym problemów z takim scenariuszem. Mamy trzy mecze w krótkim okresie i całe szczęście, że Andora jest w środku tych meczów. Mecz z Anglią wydaje się najważniejszy, choć w eliminacjach nie ma meczów nieważnych, jeśli potknęlibyśmy się z Andorą, to punkty zdobyte na Węgrzech czy w Anglii można wyrzucić na śmietnik. Trener Sousa ma szeroki skład, każdy chce mu udowodnić swoją wartość.
- Robert Lewandowski mówi, że optymalny cel na tym zgrupowaniu to sześć punktów, jak pan to widzi?
- Jako obserwator i były reprezentant byłbym zadowolony z sześciu również, siedem byłoby dużym szczęściem. Jeśli zdobylibyśmy dziewięć punktów, to nawet nie wiem jak bym miał radość opisać.
- O Anglii już pan myśli?
- Na razie myślimy o Węgrach, ale jeśli trzeba szukać słabych punktów w reprezentacji Anglii, to trzeba przyznać, że ich prawie w ogóle nie ma.