"Super Express": - Jesteś w sytuacji, że możesz dokonać wyboru - Francja lub Polska?
Timothee Kolodziejczak: - To prawda. Polska Federacja jest mną zainteresowana i proponowała mi kilka razy grę w juniorskich drużynach. Gram w młodzieżowej reprezentacji Francji i tak naprawdę nie zamierzam tego zmieniać. Ale nie mogę też wykluczyć, że w przyszłości zagram dla Polski.
- Jakie czynniki decydują o tym, że bliżej ci do francuskiej kadry? Może znajomość języka...
- Niekoniecznie. Jeśli w przyszłości nie będę wystarczająco dobry, żeby otrzymywać powołania do reprezentacji Francji, to dlaczego mam nie zagrać w reprezentacji Polski? Ale to nie jest coś, o czym myślę teraz.
- A propos znajomości języka. Gdy dostałeś od trenera Globisza list napisany po polsku, musiałeś prosić o pomoc mieszkającego blisko byłego polskiego piłkarza - Joachima Marxa.
- Sporo o mnie wiecie (śmiech). Tak, to prawda. Z rodzicami poszedłem do pana Marxa, bo nie byliśmy pewni, czy zrozumieliśmy wszystko, co było w liście. Miałem wtedy niespełna 16 lat i nie zdecydowałem się pojechać do Polski. Może właśnie dlatego, że nie mówię po polsku... A pana Marxa znam bardzo dobrze, bo był moim trenerem przez 2 lata.
Przeczytaj koniecznie: Adam Małysz: Skoczyłem dla kibiców
- Wyznaczyłeś sobie termin, w którym podejmiesz decyzję o wyborze kadry?
- Nie, to nie jest dla mnie sprawa priorytetowa. Jestem jeszcze młody, koncentruję się na grze w klubie i podnoszeniu swoich umiejętności piłkarskich.
- Czy Polska jest obecna w twoim codziennym życiu?
- Była bardziej, gdy mieszkałem z rodzicami w Lens. Wtedy dosyć często odwiedzaliśmy znajomych z Polski. Teraz, gdy mieszkam sam, jest o to trudniej.
- Znasz polską kuchnię? Któreś potrawy smakują ci szczególnie?
- Korniszony i polska kiełbasa - właśnie to lubię!
- Co wiesz o polskiej piłce, znasz jakichś piłkarzy?
- Nie bardzo. Znam tylko Ludovica Obraniaka z ligi francuskiej, który gra dla Polski i Damiena Perquisa, który ponoć ma taki zamiar.