"Super Express": - Na jak długo podpisałeś kontrakt z Birmingham City?
Tomasz Kuszczak: - Na dwa lata z możliwością przedłużenia o kolejne dwanaście miesięcy. Mogłem zostać w Wolverhampton, bo zaproponowali mi tam nowy angaż. Jednak zaangażowanie Birmingham w negocjacjach było dużo większe i to ostatecznie mnie przekonało do tego zespołu.
- Kto jeszcze zabiegał o ciebie?
- Były dwie propozycje od beniaminków z Niemiec. Pojawił się także temat Herthy Berlin, w której byłem jako młody piłkarz. Perspektywa powrotu do Bundesligi była kusząca. Jednak od 11 lat związany jestem z Anglią. Tu mam dom i nie chciałem komplikować życia rodzinie. Dlatego postawiłem na Birmingham.
Widzew Łódź nie dostał licencji, ale jest reaktywacja legendy polskiej piłki!
- Angielscy dziennikarze piszą, że Birmingham pozyskało "topowego polskiego bramkarza". Czyli będziesz numerem 1 w "The Blues"?
- W żadnym klubie od nikogo nie dostaniesz takiej gwarancji. Muszę przekonać trenera, że dokonał właściwego wyboru. Ale nie boję się wyzwań. Przychodzę do tego klubu z myślą, że będę grał, a nie siedział na ławce. Gdybym chciał być zmiennikiem, to wybrałbym ofertę z jednego z klubów Premier League. Ale to mnie nie interesowało.
- W ubiegłym roku długo pozostawałeś bez klubu. Dlatego teraz tak szybko wybrałeś nowy zespół?
- Oczywiście mogłem czekać i czekać na nową opcję, ale uznałem, że to bez sensu. Chciałem normalnie z zespołem rozpocząć przygotowania do sezonu, a nie dołączać do nowych kolegów w trakcie treningów.
- Ubiegły sezon Birmingham zakończył na dziesiątym miejscu w Championship. Czy to klub, który może bić się o awans do Premier League?
- Prorokowanie nie ma sensu. Sezon w Championship jest długi, wyczerpujący i trudno wskazać faworytów. Ta liga jest nieprzewidywalna i bardzo wyrównana. Najlepszym przykładem niech będzie Bournemouth,który skazywano na pożarcie, a przebił się do Premier League. Przyszedłem do Birmingham, aby osiągać sukcesy, nie jestem na nie za stary. Nie chcę zadowolić się tylko występami w Championship. Dwa razy byłem z Brighton o krok od Premier League. Może do trzech razy sztuka?
- Z jakim numerem będziesz grał w Birmingham?
- Chciałbym, aby było tak jak w poprzednich klubach - czyli z numerem 29. Ale ten numer jest zajęty, spróbuję go odkupić (śmiech). Muszę porozmawiać o tym z trenerem.