„Super Express”: - Jak pan ocenia wybór Michniewicza?
Jan Tomaszewski: - Dla mnie to czarny dzień polskiej piłki. Pomijam kwalifikacje Cześka jako trenera, ale obawiam się, że międzynarodowa opinia publiczna bardziej skupi się na tych 711 telefonach i powiązaniach naszego selekcjonera z „Fryzjerem” niż na meczu z Rosją. Jeśli w 40-milionowym narodzie wybiera się osobę, która ma reprezentować nasz naród, to ten człowiek musi być niczym żona Cezara poza wszelkimi podejrzeniami. A na konferencji dziennikarze, którzy zadali to pytanie, zostali natychmiast skasowani przez prezesa Kuleszę, który zamknął ich słowami, żeby nie kopać się po kostkach, bo mamy wspólny cel - Rosję.
- Jeszcze na konferencji Michniewicz powiedział, że nie ma sobie nic do zarzucenia.
- Ależ wystarczy jedna rzeczy – zwrócić się do prokuratury, by opublikowała jego zeznania. A jeśli jest niewinny, to dlaczego sam się zgłosił do prokuratury, a nie poczekał na wezwanie. Dopóki, to nie będzie wyjaśnione, to przez dni do meczu z Rosją najważniejsze będzie to, by on udowodnił, że jest niewinny. Bo jednak 711 telefonów do Fryzjera o czymś świadczy. To bardzo poważna sprawa. Dopóki Czesiek nie zwróci się do prokuratury, żeby odtajniła jego zeznania, to będą dywagacje.
- Czyli prezes Cezary Kulesza mocno zaryzykował z decyzją?
- Kulesza nominując Cześka doprowadził do wojny polsko-polskiej i ona przesłoni wszystko! To nikomu niepotrzebne. Ale cóż, Kulesza miał takie prawo, zarząd podobno zatwierdził. To dla mnie drużyna Kuleszy a nie Michniewicza. Ja nie mówię o złym wyborze merytorycznym, ale prezes Kulesza powiedział, że to najlepszy wybór i tego mu życzę. Ale najlepszy wybór będzie wtedy, kiedy zostaną wyjaśnione 711 połączenia.
- Adam Nawałka byłby lepszy od Michniewicza?
- Stolarczyk, Skorża, Urban, Nawałka i Probierz – z tych pięciu jakby wybrał, to nie mielibyśmy dyskusji i nie dalibyśmy pożywki zagranicznym mediom. Nie będę się wypowiadał na temat metod szkoleniowych Michniewicza, poczekam na ten mecz. Życzę mu, żebyśmy wygrali z Rosją.