Łukasz Piszczek wciąż nie doszedł do siebie po zamachu na autokar Borussii. Przed pierwszym meczem z AS Monaco wyjawił, że po ataku nie mógł spać. Nie potrafił także w pełni skupić się na rywalizacji w Lidze Mistrzów, przez co popełniał szkolne błędy. W obu meczach zawinił w ten sam sposób - jako jeden z ostatnich obrońców tracił piłkę na własnej połowie, z czego rodziły się zabójcze kontrataki piłkarzy Monaco.
Trener Borussii Thomas Tuchel nie chciał obwiniać Piszczka za obie porażki i odpadnięcie z Champions League. Doskonale wiedział, że Polak nie był psychicznie gotowy do spotkań z Monaco. W rozmowie z dziennikarzem telewizji ZDF bronił prawego obrońcę.
- Łukasz jest ojcem, bardzo wrażliwym człowiekiem i wzorem profesjonalisty. W ostatnim tygodniu wiele przeżył, nie był sobą. Wybaczam mu wszystkie błędy - mówił Tuchel.