Do spotkania Antoniego Piechniczka z wnukiem doszło podczas zawodów wioślarskiego Pucharu Świata na torze Malta w Poznaniu. Jakub Buczek przybył do stolicy Wielkopolski, by wziąć udział w zmaganiach ósemek w barwach Kanady. O rodzinnych zażyłościach były selekcjoner piłkarskiej reprezentacji opowiedział PAP-owi. - Moja córka skończyła studia medyczne w Katowicach i po nich wyemigrowała za mężem do Stanów Zjednoczonych. Mój zięć jest skrzypkiem i jednocześnie nauczycielem muzyki. Z kolei wnuk urodził się w Kanadzie, gdyż akurat w tym czasie córka z mężem mieszkali w tym kraju. I Jakub automatycznie otrzymał obywatelstwo kanadyjskie - mówił Antoni Piechniczek.
Dumny dziadek w Poznaniu miał powody do zadowolenia. Wnuk wraz z kolegami z kadry zajął w prestiżowych zawodach trzecie miejsce. Oczywiście dziennikarze ciekawi byli czy Buczek w przeszłości rozważał starty dla biało-czerwonych. - Tam ma poukładane życie, mieszka i pracuje. Myślę, że rozsądnie wybrał. Po co miałby się przenosić i zmieniać środowiska, przewracać wszystko do góry nogami. Ja się natomiast cieszę, że bardzo dobrze mówi po polsku, choć nie chodził nigdy do żadnej polskiej szkoły - jasno wytłumaczył Piechniczek.
Człowiek, który w 1982 roku doprowadził do naszych piłkarzy do brązowego medalu mistrzostw świata w Hiszpanii opowiedział również o szczegółach życia rodzinnego. - Tak mniej więcej co dwa lata lecimy do córki w odwiedziny, oni nas też co dwa odwiedzają. Natomiast pierwszy raz miałem okazję być w Poznaniu na zawodach wioślarskich i jestem też miło zaskoczony tym obiektem. Z tego co widziałem, to w ósemkach Niemcy są poza zasięgiem, ale Kanadyjczycy drugą lokatę przegrali z Wielką Brytanią o ułamki sekund. Liczę, że uda im się zakwalifikować do igrzysk olimpijskich. Nie ukrywam, że marzę o tym, by zobaczyć wnuka na igrzyskach w Tokio - zakończył.