Nie ma na świecie piłkarza ręcznego, który potrafiłby rzucić piłkę mocniej niż Bielecki. Gdyby po uderzeniu "Koli" piłka trafiła w głowę któregoś z rywali, mogłoby to zakończyć się poważną kontuzją. - Na szczęście nigdy nic się nikomu nie stało. Zwykle celuję obok bramkarza. Kiedy rywalowi uda się obronić, to też bez uszczerbku dla zdrowia - opowiada nam Karol. Bie-lecki twierdzi, że moc w rękach to dar natury. - Tego nie da się wytrenować. Wzrost, dynamika i siła. To cały sekret. Ale liczy się przede wszystkim precyzja rzutu - twierdzi lewy rozgrywający Vive Tauronu Kielce. Szczypiornista ujawnia także, że kiedy na początku kariery trenował piłkę nożną w Wiśle Sandomierz, to siła kopnięć nogą była bez porównania słabsza od tej, z jaką rzuca.
Zobacz: ME w piłce ręcznej. Gdzie transmisja w TV z meczów Polaków? Czy będą w otwartym kanale?
Jak kadrowicze spędzą ostatnie godziny przed Euro? - Siłownia, odprawy taktyczne i analizy wideo gry rywali. A w pokojach odpoczynek. Ja będę się relaksował przy dobrej książce - zdradza "SE" Karol Bielecki. Uważa, że teraz kadra potrzebuje spokoju i nie należy zwiększać presji na zawodnikach. - Zapowiada się bardzo ciężki turniej. Apetyt na podium ma kilka bardzo dobrych drużyn, ale też my mamy swoje marzenia i będziemy chcieli je spełnić - twierdzi "Kola".