"Super Express": - Pokonaliście Francję, mistrzów świata, Europy i igrzysk olimpijskich. Kibice chcą medalu, presja jest coraz większa. Wytrzymacie?
- Ja nie mam z presją problemu, wiem, że wszyscy żądają sukcesów. W szatni po meczu z Francją powiedzieliśmy sobie, że zapominamy o tym, co było. Kartka jest znów czysta i wszystko zaczyna się od nowa. Mamy trzy kolejne mecze i każdy z nich trzeba wygrać.
- Niesamowicie gra Karol Bielecki. To największy bohater drużyny?
- Bohaterami są wszyscy nasi zawodnicy. Ale Karol to niesamowity facet, dobry duch tej drużyny. O jego umiejętnościach sportowych nawet nie ma co dyskutować, bo są na bardzo wysokim, światowym poziomie. Pamiętam, jak obejmowałem reprezentację, to wszyscy powtarzali mi: "Trenerze, Karol musi być. Bez niego się nie uda". Bielecki zrobił dużo dla zespołu i całej piłki ręcznej. A do tego jest dobrym facetem, który zaraża ludzi pozytywną energią i potrafi pomóc, gdy inni mają problemy. Bardzo go szanuję.
Zobacz: EHF Euro 2016. Karol Bielecki: Pomogli nam niesamowici kibice!
- Jak pan ocenia naszych rywali w drugiej rundzie?
- Każda z tych drużyn prezentuje odmienny styl. Norwegowie są bardzo młodzi i niesamowicie szybcy, przegraliśmy z nimi rok temu podczas turnieju w Hiszpanii. Potem mamy trudną przeprawę z Białorusinami, którzy są bardzo dobrze przygotowani fizycznie. A na koniec groźna Chorwacja.
- Pana niemiecka rodzina też dopinguje polską reprezentację?
- Oczywiście! Bardzo interesują się naszymi wynikami i trzymają kciuki za Polskę. Często dzwonię do mojej partnerki i córeczki, która poszła właśnie do pierwszej klasy. Kontaktuję się z nią rano przed szkołą i po powrocie z zajęć. Tęsknię za nimi, już nie mogę się doczekać, jak przyjadą w ten weekend do Krakowa.
- W tym roku kończy się panu kontrakt z reprezentacją. Co dalej?
- Na razie koncentruję się na mistrzostwach Europy. Czas na podsumowania i przemyślenia przyjdzie później. Jedno jest pewne - dobrze mi się pracuje z polską reprezentacją.