Bartosz Jurecki

i

Autor: Cyfrasport Bartosz Jurecki

Mundial piłkarzy ręcznych

Mistrzowie olimpijscy na drodze naszych szczypiornistów. Legendarny reprezentant podpowiada swym następcom: „To nie są roboty!”

2023-01-11 10:22

W środowy w katowickim Spodku, na inaugurację mistrzostw świata w piłce ręcznej, Polacy zagrają z Francuzami. Do boju z „Trójkolorowymi” poprowadzi Biało-Czerwonych między innymi Bartosz Jurecki – dziś członek sztabu szkoleniowego naszej kadry, w przeszłości zaś – trzykrotny medalista mundialu w legendarnych ekipach Bogdana Wenty i Michaela Bieglera. „Gramy u siebie, więc czemu nie mierzyć wysoko?” - pyta w rozmowie z „Super Expressem”, mówiąc o celach reprezentacji w mistrzowskim turnieju.

44-letni dziś Bartosz Jurecki spośród wszystkich osób w polskim sztabie chyba najbardziej przeżywa boiskowe wydarzenia z udziałem swych następców. To on najczęściej zrywa się z ławki, próbując podpowiedzieć coś zawodnikom na parkiecie, a nawet... sędziom. Nie ma wątpliwości, że towarzyszące mu obecnie emocje nie są wcale mniejsze niż te, które odczuwał jako reprezentacyjny obrotowy, „szarpiąc się” z obrońcami drużyn przeciwnych.

„Super Express”: - Nie żal panu, że... nie doczekał pan jako czynny zawodnik imprezy rangi mistrzostw świata w Polsce?

Bartosz Jurecki: - Przeżyłem mistrzostwa Europy na polskich parkietach, więc bardzo żałuję, że już w tym mundialu zagrać nie mogę. Atmosfera w halach jest wspaniała, są – dzięki kibicom – nadzwyczajne emocje i człowiek naprawdę chciałby jeszcze to wszystko poczuć. Zdrowie jednak, niestety, już nie pozwala. Na szczęście są inni zawodnicy, całkiem dobrzy.

- A pan – jako członek sztabu szkoleniowego – nimi zarządza. Ale czasem nie brakuje panu Grzegorza Tkaczyka albo Karola Bieleckiego na parkiecie?

- To były inne czasy. Dziś mamy nową kadrę: młodą, perspektywiczną. Z przyjemnością patrzę na zaangażowanie każdego zawodnika, przyjeżdżającego na zgrupowanie. Widać je nie tylko na boisku, ale i podczas odpraw, a nawet... wypoczynku w hotelu.

- Wierni kibice szczypiorniaka zawsze będą jednak robić porównania, szukać w nowej kadrze „odpowiedników” Bartosza Jureckiego czy Sławomira Szmala...

- Mają prawo. Ale dziś mamy do czynienia już z zupełnie inną piłką ręczną: szybszą, dynamiczniejszą. Za naszych czasów była ona bardziej siłowa.

- Ale to z czasów waszej ekipy pozostały w pamięci kibiców nieśmiertelne anegdoty i jednostki czasu w postaci „jednej Wenty”.

- Więcej było takich sytuacji, opowieści, zdarzeń. Wspomnienia są oczywiście fajne; z wielką przyjemnością spotkałem się parę dni temu z Arturem Siódmiakiem i Damianem Wleklakiem. Ale to już przeszłość, a my musimy patrzeć na to, co zrobi ta nowa – całkiem dobra – drużyna reprezentacyjna.

- 21., 13., 12. - to miejsca tej nowej kadry w imprezach rangi mistrzostw świata czy Europy. Jaka liczbę dopiszemy po mundialu?

- Wiadomo, że chcemy być w dziesiątce, a jeszcze bardziej – w ósemce. To mocne postanowienie, przy pełnym składzie i bez kontuzji jesteśmy w stanie – moim zdaniem – to osiągnąć. Gramy u siebie, więc czemu nie mierzyć tak wysoko?

- Ekipie, do której pan należał, łydki nie drżały przed żadnym z rywali. Jak dzisiejszym kadrowiczom wytłumaczyć, że mistrzowie olimpijscy to tacy sami ludzie, jak oni?

- Ale oni o tym doskonale wiedzą! Wielu z nich grywa na co dzień przeciwko Francuzom – i nie tylko Francuzom – w Lidze Mistrzów, w europejskich pucharach, w zagranicznych ligach. Zbierają doświadczenie, wygrywają z nimi w tych meczach. Wiedzą, że nie są to roboty, które rzucą nam w ciągu 60 minut 45 goli, a my im – tylko 20. Trzeba po prostu wyjść na parkiet ze świadomością, że – po pierwsze – gramy przed swoją publicznością, po drugie – że akurat tego dnia po prostu jesteśmy lepszą drużyną.

- Sięga pan czasami w dzisiejszej trenerskiej pracy do pamięci, albo notatek, z czasów odpraw u Bogdana Wenty albo Michaela Bieglera?

- Nie muszę. Patryk Rombel świetnie prowadzi odprawy. Jak czuję, że powinienem, to się odzywam (śmiech), ale przede wszystkim rozmawiamy między sobą.

- Jest trudniej w roli trenera niż gracza na parkiecie?

- Zdecydowanie trudniej. Jako trener możesz do chwili pierwszego gwizdka coś pokazać, narysować, przekazać. Ale jak już się rozlegnie, już nie wejdziesz na boisko – choć czasami bardzo się tego chce!

- Kto będzie polską gwiazdą tych mistrzostw?

- Sugeruje pan, że znowu ja? (śmiech) Wierzę, że cała reprezentacja.

Za naszych szczypiornistów trzymają kciuki również wielkie gwiazdy zza oceanu! Zobacz poniżej

Sonda
Czy interesujesz się piłką ręczną?
Nasi Partnerzy polecają
Najnowsze