Heroizm. Pościg. Ostateczny triumf. Czternasty w historii. Vive Tauron Kielce w sobotnie popołudnie szósty raz z rzędu sięgnęło po mistrzostwo Polski. I znów płoczczanom, finałowym rywalom od lat kilku, zabrakło niewiele. Centymetrów. Precyzji. Zimnej krwi w ostatnich minutach. Nie mieli też w swoich szeregach fenomenalnie dysponowanego Sławomira Szmala.
To od "Kasy" zaczęło się pieczętowanie sukcesu. To reprezentant Polski w pierwszej połowie dokonywał cudów w bramce. Po pierwszych dziesięciu minutach jego procentowa skuteczność udanych interwencji oscylowała w granicach 75 procent. Po drugiej stronie boiska znakomicie radził sobie natomiast duet Uros Zorman-Dean Bombac. Obaj panowie, grając na rozegraniu, znakomicie rozprowadzali kolejne szarże gospodarzy.
Wiślacy próbowali. Zbliżali się, walczyli, potwierdzali swoje słowa sprzed rozpoczęcia decydujących spotkań. To miał być ich finał. Ich triumf. Kielczan punktował bezlitośnie na kole Tiago Rocha, swoje bramki dorzucił Dmitrij Żytnikow - on, a także Miljan Pusica oraz Rodrigo Corrales żegnają się z Płockiem - ale ostatecznie po ostatnim gwizdku o dwa trafienia lepsi okazali się kielczanie.
Zasłużenie zdobywając czternasty tytuł mistrzów Polski.
Vive Tauron Kielce - Orlen Wisła Płock 31:29 (17:14)
Vive Tauron: Szmal, Ivić - Jurecki 5, Walczak, Reichmann 6, Chrapkowski, Kus, Aguinagalde 2, Bielecki 7, Jachlewski, Strlek 1, Jurkiewicz, Zorman 3, Bombac 3, Djukić 2
Orlen Wisła: Corrales, Morawski, Wichary - Kwiatkowski, Daszek 2, Duarte 1, Racotea 3, Wiśniewski 1, Ghionea 2, Rocha 5, Piechowski 1, Tarabochia 3, Pusica, Mihić 3, De Toledo, Żytnikow 6